Henry Morton Stanley – „Jak odnalazłem Livingstone’a. Podróże, przygody i odkrycia w Afryce Środkowej” – recenzja i ocena

opublikowano: 2023-11-10 12:26
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
„Doktor Livingstone, jak sądzę?” – tymi słowami 10 listopada 1871 roku Henry Morton Stanley przywitał nad brzegiem jeziora Tanganika zaginionego kilka lat wcześniej misjonarza. Czy walijski reporter powinien być dziś wspominany jako wielki odkrywca? Czy też raczej powinniśmy go potępiać i opisywać jako despotę gardzącego życiem mieszkańców Afryki?
REKLAMA

Henry Morton Stanley – „Jak odnalazłem Livingstone’a. Podróże, przygody i odkrycia w Afryce Środkowej” – recenzja i ocena

Henry Morton Stanley
„Jak odnalazłem Livingstone’a. Podróże, przygody i odkrycia w Afryce Środkowej”
nasza ocena:
8/10
cena:
69 zł
Wydawca:
Erebus
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
366
ISBN:
978-83-954154-5-6
EAN:
9788395415456

Wydana w 1872 roku książka pt. „How I Found Livingstone" stała się światowym bestsellerem. Była wielokrotnie wznawiana i została przetłumaczona na dziesiątki języków. Stanley był w ostatnich dekadach XIX stulecia bohaterem masowej wyobraźni. Jak twierdził jego biograf: „cały świat rozbrzmiewał jego imieniem; […] istnienie takiego jak on człowieka miało wówczas w sobie coś z bajki”. Pierwsze polskie tłumaczenie obszernej relacji z odnalezienia szkockiego duchownego i podróżnika trafiło do księgarń w 1877 roku. Wydawnictwo Erebus przygotowało tekst zredagowany, skrócony i dostosowany do współczesnej polszczyzny. Dodatkowo nowe wydanie zostało wzbogacone o sto ilustracji z epoki oraz niezwykle wartościowy wstęp pióra Damiana Leszczyńskiego, który jest jednocześnie autorem przekładu.

Można dyskutować, która z podróży Stanleya była bardziej spektakularna: misja ratunkowa zorganizowana na zlecenie „New York Herald”, czy też kilka lat późniejszy trawers kontynentu afrykańskiego. Sukces pierwszej wyprawy z pewnością utorował drogę kolejnej, która stała się początkiem panowania króla Leopolda w Wolnym Państwie Kongo. Wydaje się, że to właśnie partnerstwo z belgijskim monarchą w dużej mierze odpowiada za złą sławę podróżnika, utrwaloną choćby w popularnej książce „Duch króla Leopolda” Adama Hochschilda. Co na to wszystko Leszczyński? Wydaje się, że bliżej mu do opinii, że odkrywca był nieodrodnym synem swoich czasów. Co więcej, z jego notatek wynika, że był świadomy zarówno ciemnych stron europejskiego imperializmu, jak i popełnionych w Afryce błędów. Politykę wobec Konga nazywał „błędną i ignorancką”. Warto również dodać, że nie chciał wracać do „jądra ciemności” i odmówił kontynuowania współpracy z Leopoldem.

Podział na dobrego Livingstona i złego Stanleya jest sporym uproszczeniem. Wydaje się, że ocena młodszego z odkrywców powinna być znacznie bardziej zniuansowana. Autor wstępu nazywa swojego bohatera „osobą nie do zdarcia”. Mimo wielu życiowych dramatów i niepowodzeń, udało mu się odmienić swoje życie i odnieść wymierny sukcesy. Tym samym zasłużył na ważne miejsce w panteonie odkrywców Afryki. Czy jednocześnie był złym człowiekiem? Na to pytanie będzie mógł sobie odpowiedzieć każdy Czytelnik, który w czasie lektury będzie miał okazję cofnąć się w czasie o ponad sto pięćdziesiąt lat. Niedawno otwarto Kanał Sueski, upadł Napoleon III, Niemcy stały się dominującą potęgą w Europie, a w tym samym okresie z Zanzibaru ponad setka ludzi wyruszyła w głąb kontynentu z misją odnalezienia człowieka powszechnie uważanego za zmarłego. Dziewiętnastowieczna „mission impossible” zakończyła się happy endem. Poszukiwacze maszerowali przez dziewięć miesięcy. Pokonali tysiąc pięćset kilometrów.

Śledząc kolejne kroki wyprawy dowiemy się m.in. jakim człowiekiem był Livingstone, jakie przeciwności losu musiał pokonać w swoim życiu Stanley oraz dlaczego szczególnie niechętni byli mu Anglicy. Poznamy także relacje łączące obu odkrywców, ich dalsze losy oraz efekty wspólnych podróży wokół jeziora Tanganika. Przede wszystkim jednak zostaniemy przeniesieni w „bezpowrotnie utracony świat pierwotnych i autentycznych wypraw w nieznane, kierowanych niepowstrzymaną pasją poznawczą, w których stawką było zdrowie i życie” (Leszczyński).

Zachętą do lektury, poza pasjonującą historią i opisywaną przygodą, powinno być okazałe wydanie książki przygotowane przez Wydawnictwo Erebus. Warto przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie na temat człowieka, który odnalazł doktora Livingstone’a. Polecam uwadze, nie tylko miłośnikom podróży w najdalsze zakątki świata.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Henry’ego Morton Stanleya „Jak odnalazłem Livingstone’a. Podróże, przygody i odkrycia w Afryce Środkowej”!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Piotr Bejrowski
Absolwent historii i politologii na Uniwersytecie Gdańskim. Sportowiec-amator, podróżnik. Autor tekstów popularnonaukowych. Redaktor e-booków wydawanych przez Histmag.org.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone