Jan Marek Olbrycht – „Imperium Parthicum” – recenzja i ocena

opublikowano: 2014-05-21 17:59
wolna licencja
poleć artykuł:
Relacje rzymsko-partyjskie do najprostszych nie należały – ilu badaczy, tyle interpretacji. Wyraźnie widać to na przykładzie najnowszej pracy Jana Marka Olbrychta _Imperium Parthicum_.
REKLAMA
Jan Marek Olbrycht
Imperium Parthicum. Kryzys i odbudowa państwa Arsakidów w pierwszej połowie pierwszego wieku po Chrystusie
nasza ocena:
4.5/10
cena:
37,00 zł
Wydawca:
Historia Iagellonica
Rok wydania:
2013
Okładka:
twarda
Liczba stron:
288
Format:
176x250 mm
ISBN:
978-83-62261-63-5

Pod koniec ubiegłego roku w zyskującej coraz większą popularność serii „Notos – Scripta Antiqua et Byzantina” wydawanej przez Towarzystwo Wydawnicze Historia Iagellonica ukazała się książka Marka Jana Olbrychta Imperium Parthicum. Kryzys i odbudowa państwa Arsakidów w pierwszej połowie pierwszego wieku po Chrystusie. Jej autor od lat zajmuje się dziejami Iranu w starożytności, a recenzowana praca, jak we wstępie przyznaje, powstała w ciągu kilku ostatnich lat w związku z intensywnymi badaniami dotyczącymi dziejów i kultury wciąż mało znanego oraz niedocenionego – irańskiego państwa Arsakidów. Deklaruje on również, że w publikacji skupia się na dziejach polityczno-militarnych, a zwłaszcza na polityce dynastycznej i strategii Arsakidów wobec: Rzymian, ludów Baktrii, Sarmatów i Saków, a także państw wasalnych.

Praca dzieli się na dziewięć ułożonych chronologicznie, z wyjątkiem ostatniego, rozdziałów, którym towarzyszą zarówno czarno-białe, jak i kolorowe ilustracje. Jako historyk starożytnego Rzymu podczas lektury zwróciłem szczególną uwagę na rozdziały poświęcone relacjom Partów z ich zachodnim sąsiadem. W tej recenzji nie będę analizować zagadnień związanych z polityką Partów wobec Saków, Baktrii i innych sąsiadów, nie czuję się bowiem wystarczająco kompetentny w tej materii. Skupię się na kwestii interpretacji źródeł i tezach, jakie autor stawia w zakresie relacji partyjsko-rzymskich, a zwłaszcza na sprawach związanych z panowaniem Augusta i Tyberiusza.

Biorąc pod uwagę przede wszystkim te rozdziały, w których poruszane są interesujące mnie zagadnienia, dochodzę do wniosku, że omawiana praca nie jest przeznaczona dla czytelnika nieobeznanego z tematem. Olbrycht nie wyjaśnia bowiem, z jakich źródeł korzystał ani nie poddaje ich krytyce. Autor nie zamieszcza również żadnego wprowadzenia w poruszaną problematykę i rzuca czytelnika na „głębokie wody”. Przypadkowy odbiorca mógłby przypuszczać, że relacje te zaczynają się dopiero wraz z powstaniem cesarstwa, a przecież August nie dokonał żadnej rewolucji w polityce Rzymu i stosunki z Partią za panowania pierwszego cesarza były konsekwencją nieudanych wypraw Krassusa i Marka Antoniusza. Pierwsze działania zmierzające do poprawy relacji wiązały się z działalnością Marka Agryppy. W pracy Olbrychta brakuje jednak informacji na ten temat, mimo że odwołuje się on do artykułu D. Magie’ego („Classical Philology” 3/1908) i P. Sawińskiego („Eos” 91/2004).

Narracja Imperium Parthicum rozpoczyna się od momentu przekazania przez Fraatesa IV swoich synów pod opiekę Rzymowi. Olbrycht (s. 17-18), cytując fragment rozdziału 32 z Res Gestae Divi Augusti, komentuje: w tym oficjalnym dokumencie, starannie wyliczającym zwycięstwa militarne i dyplomatyczne Rzymu, August podkreśla, że przekazanie książąt nie było wynikiem triumfu wojennego Rzymu, lecz decyzją Fraatesa. Olbrycht ma zdecydowanie rację, lecz należy też zauważyć, że użyty we wspomnianym ustępie zwrot ad me supplices confugerunt oznacza do mnie uciekli się z błaganiem. Przekaz cesarza jest więc jasny – król Partów jest jego błagalnikiem. Ponadto z rozdziału 29 Res Gestae Divi Augusti wynika, że Partowie nie tyle dążyli do przyjaźni z Rzymem, jak twierdzi autor Imperium Parthicum, ile błagali o nią: Parthos trium exercitum Romanorum spolia et signa reddere mihi supplicesque amicitiam populi Romani petere coegi. Dlatego niezbyt przekonująca wydaje się postawiona przez autora teza, że Imperium Partyjskie nie obawiało się swojego zachodniego sąsiada. Jeśli oddali oni dobrowolnie znaki legionowe, rozumieli, że nie będą w stanie ich utrzymać. Olbrycht jednak uparcie próbuje uargumentować swoje stanowisko i przywołuje początek drugiej księgi Annales Tacyta. Fragment ten nie może jednak stanowić przekonującego argumentu. Rzymski historyk rzeczywiście pisze o tym, że król królów oddał synów pod opiekę Rzymu, ponieważ nie darzył zaufaniem swoich ludzi, ale w poprzednim wersie informuje o wyjątkowej atencji Fraatesa wobec Augusta, mimo że odparł wojska i wodzów rzymskich. Olbrycht nie bierze pod uwagę tego, że Tacyt w swojej relacji nadaje swoim postaciom odpowiednie, zgodne z własną wizją cechy. Badacz cytuje też fragment z dzieła Justynusa (XLII, 5, 11–12), w którym znaleźć można pochwałę Augusta i który również nie stanowi wystarczającego uzasadnienia wspomnianej tezy. Autor odwołuje się także do relacji greckiego geografa Strabona na ten temat, stwierdzając, że jest ona niespójna, ale mimo to bez wyjaśnienia powołuje się na jeden z ustępów (s. 18-19).

REKLAMA

Chciałbym też zwrócić uwagę na problem związany z postacią Mithradatesa. Należy zauważyć, że Olbrycht słusznie wytyka niekonsekwencje w badaniach na ten temat. Mithradates bowiem został wymieniony jedynie w relacji Józefa Flawiusza i uznaje się, że nie jest on postacią autentyczną. Podobna sytuacja zachodzi w przypadku Oradesa III, o którym również pisze tylko wspomniany historyk, a nie uważa się go za bohatera nieautentycznego.

Moją uwagę przyciągnęła też część rozdziału drugiego, a mianowicie podrozdział „Wonones I jako zaprzaniec”, w którym autor opisuje interesujący problem nieprzestrzegania obyczajów partyjskich przez Wononesa. Aby uargumentować swoje tezy, przywołuje fragmenty z dzieł Tacyta i Józefa Flawiusza i na ich podstawie słusznie stwierdza, że z pewnością nie chodziło tylko o obyczaje, nastroje i hasła, lecz przede wszystkim o walkę potężnych grup interesu w Partii. Zauważyć należy, że zawarte we wspomnianych pismach krytyczne nastawienie do nowego monarchy jest typowe dla historiografii antycznej. Wydaje się, że rzymski historyk nie wiedział, co dokładnie działo się w sąsiednim państwie, a używając zrozumiałej konstrukcji, mógł w prosty sposób przedstawić czytelnikowi (rzymskiemu!) skomplikowaną sytuację. Autor niestety nie zwrócił uwagi i nie wyjaśnił, jak zazwyczaj autorzy starożytni opisywali Partów. Zamieścił on kilka uwag na temat stronniczości źródeł rzymskich (na przykład na s. 35), jednak brakuje w nich dokładnych odniesień do źródeł.

REKLAMA

Historykowi Rzymu trudno pominąć i nie wspomnieć o rozdziałach czwartym i piątym Imperium Parthicum. W tych partiach Olbrycht skupia się na Wononesie, Artabanosie oraz Germaniku. Muszę od razu zaznaczyć, że jest to nieudana próba przedstawienia postaci Germanika oraz innych Rzymian. Autor publikacji zbyt mocno trzyma się relacji Tacyta i nie poddaje jej odpowiedniej krytyce. Rzymski historyk buduje negatywny obraz Tyberiusza i wyraźnie przeciwstawia go Germanikowi, ucieleśnieniu wszelkich cnót.

Trzeba też uważać na kilka nadinterpretacji, które znalazły się w tejże części. W rozdziale czwartym autor zamieszcza informację, że Tyberiusz wysłał swojego adoptowanego syna i wyznaczonego już następcę Germanika na Wschód (s. 81). Nie znajduje ona jednak potwierdzenia w tekstach, a zwłaszcza u Tacyta, który pisze, że za życia Germanika trzymał wybór pomiędzy nimi (tj. Germanikiem i Druzusem – przyp. MB) w zawieszeniu. Kwestia następstwa po Tyberiuszu nie była więc ostatecznie ustalona. Olbrycht podaje, że wysłanie Germanika na Wschód było spowodowane obawą Tyberiusza o jego rzekomą popularność pośród armii nadreńskiej. Stwierdza także, że wojsko to chciało ogłosić go cesarzem. Przedstawiony obraz stanowi jednak wniosek z pism Tacyta i współcześni badacze odnoszą się do niego nieufnie. Autor Imperium Parthicum, interpretując intencje Tyberiusza wysyłającego Germanika do Armenii, stwierdza: wydaje się prawdopodobne, że zamiarem cesarza było wplątanie Germanika w konflikt w Armenii tak, aby ten, pozbawiony realnej siły zbrojnej, skompromitował się (s. 83). Po pierwsze, wódz został tam wysłany z rozkazu Tyberiusza Cezara Augusta, co zresztą zauważa Olbrycht (s. 82), ale nie wyciąga z tego odpowiednich wniosków. Zarówno niepowodzenie wysłannika cesarskiego, jak i powodzenie wpłynęłoby na pozycję Rzymu względem Partii oraz samego cesarza.

REKLAMA

W kwestii wyprawy Germanika do Egiptu autor także wpadł w zastawioną przez Tacyta pułapkę, bowiem to nie Germanik zlekceważył prawo rzymskie, ale on lekturę Tacyta i Tabula Siarensis. Rzymski historyk opisuje to wydarzenie w Rocznikach (II, 59) oraz nieco precyzyjniej w Dziejach (I, 11), gdzie informuje, że do tej prowincji bez zezwolenie może wkraczać cesarz i jego rodzina. Tę wersję potwierdza też przekaz z Tabula Siarensis : wysłany jako prokonsul do zamorskich prowincji w celu uporządkowania (mowa o terenach wschód od Adriatyku, czyli oczywiście i o Egipcie). Powołując się na ten tekst inskrypcji, Olbrycht wnioskuje, że Germanik posiadał imperium proconsulare maius. Niestety nie mógł go posiadać, bowiem nie istniała taka kategoria, co wykazał Timothy Barnes, który domagał się wyrzucenia tego terminu z dyskursu naukowego („Phoenix” 52/1998).

Pewne pomyłki autor popełnia i w dalszych rozdziałach. Informuje między innymi, że reorganizacja administracyjna państwa za panowania Flawiuszów wiązała się z aneksją królestwa Pontu (s. 140). Poprawnie datuje to wydarzenie na 64 rok, ale jest tu pewna nieścisłość, bowiem wówczas panował jeszcze ostatni przedstawiciel dynastii julijsko-klaudyjskiej, a mianowicie Neron.

Ponad wszelką wątpliwość warto zapoznać się z rozdziałem ostatnim: „Związki Partii z Baktrią w świetle materiałów archeologicznych z Tillya-Tepe”. Na jego podstawie widać, że autor starannie zapoznał się z materiałem archeologicznym. Warto odnotować, że w tej części czytelnik znajdzie znakomite ilustracje i plansze.

W podsumowaniu Olbrycht zauważa, że badacze są często słabo zorientowani w układzie sił wewnętrznych i potencjale militarnym Imperium Parthicum (s. 224). Niestety on również ucieka się do zbytnich uproszczeń w analizach źródłowych i nierzadko przedstawia odbiorcy niedokładne interpretacje cytowanych tekstów. Mimo moich uwag do publikacji, zachęcam do zapoznania się z recenzowaną pracą, bowiem w partiach poświęconych sprawom partyjskim Olbrycht czuje się zdecydowanie lepiej i są to rozdziały wartościowe.

Redakcja i korekta: Katarzyna Grabarczyk

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Baranowski
Doktorant w Zakładzie Historii Starożytnej Uniwersytetu Szczecińskiego. Specjalizuje się w historii starożytnego Rzymu, od lat organizuje i prowadzi spotkania z historykami w Łodzi i w Poznaniu.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone