Ludzie Wielkiego Imperium Brytyjskiego

opublikowano: 2014-09-16 08:15
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Największe imperium w dziejach, nad którym słońce nigdy nie zachodziło, mogło istnieć dzięki wybitnym jednostkom. Żołnierze, pisarze i podróżnicy, oto ludzie Wielkiego Imperium Brytyjskiego. Kim byli?
REKLAMA

Królowa, cesarzowa, babka Europy

Królowa Wiktoria Hanowerska (fot. Alexander Bassano, domena publiczna)

Długie panowanie królowej Wiktorii (1837–1901) zajmuje centralne miejsce w imperialnej historii Wielkiej Brytanii. To wtedy Imperium Brytyjskie osiągnęło szczyt potęgi i prestiżu międzynarodowego. Wiktoria była córką księcia Kentu Edwarda Augusta i Wiktorii Marii Luizy z niemieckiej dynastii Sachsen-Coburg-Gotha. Jednym z jej ojców chrzestnych był car Aleksander I (stąd imię Alexandrina i Victoria – po matce). Matka zadbała o jej wykształcenie, uczyła Wiktorię porządku i punktualności. A także prostoty: nim została królową, nigdy nie miała własnego pokoju i spała w sypialni matki (ojciec zmarł tuż po jej przyjściu na świat).

Nie przepadała za nauką, opóźniała lekcje alfabetu, na letnisku jadła „chleb z masłem ze srebrnej miseczki”. Wstępując na tron w 1837 r., miała 18 lat. „Jestem bardzo młoda i brak mi może doświadczenia w wielu rzeczach – notowała – choć może nie wszystkich, ale nie mam wątpliwości, że niewielu ludzi posiada więcej ode mnie szczerej, najlepszej woli i głębokiego pragnienia, by zrobić wszystko, co jest użyteczne i słuszne”. Na pierwszym posiedzeniu rady królewskiej zrobiła doskonałe wrażenie na jej członkach z premierem lordem Melbourne’em na czele. Lord był jej mentorem. „Bardzo go lubię i mam do niego zaufanie, zupełnie nie miałam tremy”, zapisała po pierwszych rozmowach z politykiem w cztery oczy. Melbourne był też politycznym sekretarzem młodej królowej, spędzał z nią i po sześć godzin dziennie. Nauczył ją tego, co najważniejsze: jak panować, a nie rządzić w monarchii parlamentarnej. Co nie znaczy, że Wiktoria była pionkiem na politycznej szachownicy. Nie lubiła długich audiencji, ale zawsze strzegła podstaw systemu. Z czasem przekonała się i do innych ówczesnych liderów: „zimnego dziwaka” Peela, Wellingtona, Disraelego; w sumie przetrwała 10 premierów.

W 1840 r. wyszła za mąż, ze szczerej miłości, za młodego kuzyna, księcia Alberta von Sachsen-Coburg-Gotha (sama mu się oświadczyła po kilku dniach znajomości, bo „nigdy nie zdobyłby się na śmiałość”). Byli szczęśliwą parą, urodziło się im dziewięcioro dzieci, które zawarły związki małżeńskie z członkami kilku europejskich dynastii monarszych (stąd nazywano ją babką lub matką królewskiej Europy). Jedna z jej pięciu córek, najładniejsza i najbardziej niekonwencjonalna, księżniczka Louise, wyprzedzająca epokę feminizmu i wolnej miłości, miała ponoć nieślubne dziecko, które oddano na wychowanie ginekologowi królowej. Louise nie mieściła się w ramach purytańskiej moralności wiktoriańskiej (jak wielu wiktoriańskich dżentelmenów, chętnie korzystających z usług szybko rosnącej liczby londyńskich prostytutek). Zdaniem Normana Daviesa Wiktoria zdołała w ciągu dwudziestu lat małżeństwa z Albertem odnaleźć właściwy styl monarchii konstytucyjnej, zachowującej wspaniałość ceremoniału, rezygnując z wielkopańskiej buty. Mimo to była celem kilku zamachów na swoje życie.

REKLAMA

Zobacz też:

Po śmierci Alberta (1861) pogrążyła się w żałobie (i depresji) i wycofała z życia publicznego. To spowodowało spadek jej popularności i wzrost nastrojów republikańskich. Premier Disraeli wyciągnął ją z żałoby i przywrócił sprawom państwa. Została ogłoszona cesarzową Indii (1876), stając się stopniowo „symbolem i wcieleniem brytyjskiego poczucia godności” (Davies). Jubileusz 60-lecia panowania Wiktorii świętował cały naród, choć królowa ostrożnie odnosiła się do poszerzania swobód i praw poddanych, w tym związkowych. Jej panowanie, najdłuższe w historii monarchii brytyjskiej, zbiegło się z rozbudową kolei, wydaniem pierwszego podgumowanego znaczka pocztowego z jej podobizną, teorią ewolucji Darwina i uruchomieniem metra w Londynie. U schyłku życia zakazała pukać do drzwi swej sypialni, wolno było po nich tylko lekko drapać. Zmarła w zamku Osborne na wyspie Wight. Zgodnie z wolą królowej do jej trumny włożono m.in. gipsowy odlew ramienia Alberta oraz pukiel włosów i fotografię jej najbardziej oddanego wieloletniego służącego Szkota Johna Browna.

Adam Szostkiewicz, „Polityka”

Teksty pochodzą z Pomocnika Historycznego POLITYKI Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie, wrzesień 2014:

Pomocnik Historyczny POLITYKI. Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie
cena:
21,99 zł
Wydawca:
POLITYKA sp. z o.o. SKA
Okładka:
miękka
Liczba stron:
140
Format:
215mm x 285mm

Więcej:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia

http://sklep.polityka.pl/catalog/partdetail.aspx?partno=W1408000

Misjonarz odkrywca

David Livingstone (fot. Thomas Annan, domena publiczna)

W znanej dawniej i w Polsce książce Samuela Smilesa „Pomoc własna”, sławiącej wzorce charakteru i siłę imperium, poczesne miejsce zajmuje David Livingstone (1813–73) : z rodziny biedaków, gnieżdżącej się w Glasgow w dziewięcioro w jednej izbie, wydźwignął się na misjonarza, lekarza, podróżnika i kartografa Afryki, bohatera imperium. David, syn gorliwych protestantów, w wieku 10 lat za swój pierwszy całotygodniowy zarobek kupił podręcznik łaciny, której uczył się sam. Jego gotowość do poświęceń, wytrwałość i pilność nie tylko zaprowadziły go na studia medycyny i teologii, ale też do święceń misjonarskich i posady lekarza misji w Kuruman, w dzisiejszej Botswanie.

Już po paru miesiącach pracy, rozpoczętej w 1841 r., otaczała go sława lekarza-czarownika, który dodatkowo stara się poznać język tubylców. W poszukiwaniu miejsc dla nowych misji Livingstone przemierzał ogromne dystanse. W 1849 r. wyruszył na wyprawę w karawanie, z żoną Mary i trojgiem małych dzieci; trzy lata później żona z dziećmi wróciła do Anglii, choć później znów towarzyszyła mężowi i w wieku 41 lat umarła z powodu trudów podróży. Livingstone w kolejnej ekspedycji przebył pustynię Kalahari i w 1855 r. odkrył i nazwał wodospad Wiktorii. Jak inni misjonarze wyznawał politykę trzech C: chrystianizacji, cywilizowania i handlu (w angielskim commers) – ale jego biografowie podkreślają, iż cechowała go szczególna wrażliwość na los tubylców i przekonanie o równości ras, co na owe czasy musiało być niecodzienne. Wynika to z obfitej korespondencji, jaką po sobie pozostawił. Livingstone zwalczał też handel niewolnikami, przypisują mu udział w zniesieniu niewolnictwa. „Kiedy myślał o przyszłości czarnego kontynentu, miał na uwadze dobro ludzi Afryki – zarówno doczesne, jak wieczne” – pisze Helmut Ruppert, jego biograf.

REKLAMA

Zobacz też:

Większość prac o nim ma charakter hagiograficzny, dopiero ostatnio zauważono, że nie mógł być dobrym misjonarzem, skoro nieustannie przemieszczał się z miejsca na miejsce. Po 16-letnim pobycie w Afryce opublikował bestseller – „Missionary Travels and Researches in South Africa”; jego nazwisko znało w Anglii każde dziecko. Dostał honorowe doktoraty i obywatelstwa miast, parlament dał mu środki na nową ekspedycję, która jednak nękana chorobami i wszelkimi innymi przeciwnościami losu – załamała się. Rząd odwołał go do kraju. Dawny bohater, oskarżany o lekkomyślność i narażanie innych, tłumaczył się przed opinią publiczną, pisząc setki listów i artykułów.

W kolejnej wyprawie, tym razem w poszukiwaniu źródeł Nilu, po Livingstonie słuch zaginął na lata. Dr. Livingstone, I presume? (Dr Livingstone, jak sądzę?) – to już dziś mem, prawdopodobnie wymyślony ex post przez przedsiębiorczego amerykańskiego dziennikarza Henry’ego Stanleya, który natrafił na wycieńczonego gorączką i biegunką misjonarza. Relacje Stanleya w Ameryce i przedrukowywane w Anglii budziły sensację. Kiedy dwa lata później Livingstone zmarł w Afryce, jego zwłoki sprowadzono parowcem z Adenu do Southampton, a stamtąd specjalny pociąg wiózł trumnę do Londynu. Pochowano go z honorami w Opactwie Westminsterskim.

Marek Ostrowski, „Polityka”

Teksty pochodzą z Pomocnika Historycznego POLITYKI Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie, wrzesień 2014:

Pomocnik Historyczny POLITYKI. Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie
cena:
21,99 zł
Wydawca:
POLITYKA sp. z o.o. SKA
Okładka:
miękka
Liczba stron:
140
Format:
215mm x 285mm

Więcej:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia

REKLAMA

http://sklep.polityka.pl/catalog/partdetail.aspx?partno=W1408000

Walczący z Mahdim

gen. Charles George Gordon (domena publiczna)

Charles Gordon (1833–85) przyszedł na świat jako dziewiąte dziecko angielskiego generała. Nim skończył 20 lat, był już podporucznikiem w elitarnym korpusie saperów, wysyłanym po całym imperium do budowy mostów, kolei i fortyfikacji. Podczas wojny krymskiej (1853–56) wyróżnił się odwagą w oblężeniu Sewastopola. Jako kapitan został posłany do Chin i osobiście kierował paleniem cesarskiego Pałacu Letniego pod Pekinem. Potem umacniał fortyfikacje w Szanghaju, bronił miasta i dowodził oddziałami tłumiącymi ogromne powstanie tajpingów (1851–64), którym po zwycięstwie oferował wolność. Kiedy wbrew jego obietnicom rozstrzelano przywódcę powstania, Gordon zrzekł się dowodzenia i nie powrócił, choć cesarz Chin oferował mu sto tysięcy sztuk złota.

Od tego czasu Gordon, mianowany generałem, zyskał sławę w Anglii i przydomek Chińskiego Gordona. W latach 1874–79 pełnił funkcję najpierw zastępcy, a wkrótce potem gubernatora generalnego Sudanu, gdzie miał głównie zwalczać handel niewolnikami. Według wielu relacji sprzyjał samorządności krajów afrykańskich, przez co nie miał dobrej opinii w rządzie. Został potem prywatnym sekretarzem wicekróla Indii.

Był człowiekiem osobliwym. Choć nosił brytyjski mundur przez prawie 40 lat, od Armenii i Krymu po Mauritius i Chartum, głowa aż buzowała mu od metafizycznych abstrakcji. Składa się na to wymyślona własna mistyczna wersja chrześcijaństwa, wytyczanie dokładnego miejsca ukrzyżowania Chrystusa, amatorska pasja ewangelizacyjna, wyrażająca się m.in. w rozplakatowywaniu ścian ulotkami religijnymi, prawdziwa działalność filantropijna dla biednej młodzieży, wątpliwej wartości hipotezy archeologiczne; służąc na Mauritiusie, był przekonany i nawet demonstrował, że biblijny raj leżał na Seszelach.

Podobnie jak wielcy bohaterowie imperium, Kitchener i Cecil Rhodes – Gordon całe życie pozostał kawalerem. Biografowie piszą o jego późnych skłonnościach do homoseksualizmu czy nawet pedofilii. „Tłumienie instynktu seksualnego pomagało uwolnić wynikającą z celibatu energię wyrażającą się nie tylko w ekscentrycznych zajęciach, ale również często w błędnym zaufaniu we własną ocenę sytuacji” – twierdzi jeden z biografów. Polityczni i wojskowi zwierzchnicy wahali się przed powierzaniem mu naprawdę ważnych misji. Opisując jego zachowanie, historyk Paul Mersh twierdzi nawet, że generał cierpiał na zespół Aspergera, jedną z form autyzmu.

REKLAMA

Zobacz też:

Jest wiele świadectw, że szukał śmierci. Było tak i podczas wojny krymskiej, i w walkach z powstaniem tajpingów, kiedy wystawiał się na niepotrzebne ryzyko, uzbrojony jedynie w oficerską ratanową trzcinkę. Wszystkie te czynniki naraz złożyły się zapewne na dramatyczny przebieg obrony Chartumu przed armią Mahdiego. Dżihad wypełniali w tym czasie fanatycy przekonani, że Mahdi jest nowym prorokiem; podobno wierzący pili wodę, w której wódz się najpierw mył. Londyn nie miał zamiaru interweniować, dopóki gazeta „Pall Mall Gazette”, szukając bohatera do walki z dżihadem, nie rozpętała kampanii, by wysłać właśnie generała Gordona, który 10 lat wcześniej był w Sudanie gubernatorem generalnym. Ludzie demonstrowali na ulicach z hasłem – „Wysłać Gordona”. Szef Foreign Office żegnał Gordona na dworcu Charing Cross, ale instrukcje były jasne: Gordon nie miał niczego zdobywać, ale jedynie ewakuować tych, którzy chcieli z Sudanu wyjechać.

Przyjechał do Chartumu w połowie lutego 1884 r., zapowiadając, że długo tam nie zostanie, co miało ten efekt, że mieszkańcy sami zaczęli opuszczać miasto. Wkrótce jednak zaczął wygłaszać płomienne przemówienia, że Mahdi powinien być rozbity. Co zaczęło się jako ewakuacja – skończyło się oblężeniem miasta przez 30 tys. mahdystów, którzy chcieli głodem przymusić Gordona do kapitulacji. Oblężenie, przerywane negocjacjami, trwało ponad 300 dni. Generał zalewał Londyn depeszami, aż prasa, ogłaszając już generała bohaterem narodowym, wymusiła na premierze Gladstonie ekspedycję ratunkową. Gordon raz to alarmował, że Chartum lada tydzień padnie, to znów pisał, nawet 29 grudnia 1894 r., na niespełna miesiąc przed upadkiem miasta, że wszystko jest w porządku i może trzymać się latami. Nieliczni, którzy odwiedzali generała, raportowali o jego dziwnym zachowaniu. Znane w Anglii malowidło George’a Williama Joya o ostatnim posterunku Gordona należało do bohaterskiej ikonografii narodowej.

Wiele jest jednak różnych wersji jego niemal samotnej śmierci. Między innymi taka, iż miał przywdziać biały mundur i z pogardą, bez ruchu, patrzeć na chmarę atakujących. „Odpowiadało to imperialnej wierze w samotną misję dla niewdzięcznego świata” – pisał znany dziennikarz BBC Jeremy Paxman w książce przytaczającej wiele negatywnych świadectw o irracjonalności Gordona. „Człowiek, który w trudnej sytuacji radzi się zwykle proroka Izajasza, nie jest zdolny do wykonywania niczyich rozkazów” – ocenił ówczesny brytyjski konsul generalny w Egipcie Evelyn Baring. Ale angielska opinia nie chciała słyszeć o niesubordynacji: Gordon był świętym, bohaterem i męczennikiem. Porównywano go do króla Artura od Okrągłego Stołu. Ekspedycja ratunkowa dotarła dwa dni po upadku miasta i się wycofała. Przywódca rebelii, Mahdi, który przyznawał się do jeszcze bliższego nawet kontaktu z Bogiem niż Gordon, pozwolił na gwałty i rzezie. Przeżył Gordona tylko o 6 miesięcy.

REKLAMA

Marek Ostrowski, „Polityka”

Teksty pochodzą z Pomocnika Historycznego POLITYKI Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie, wrzesień 2014:

Pomocnik Historyczny POLITYKI. Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie
cena:
21,99 zł
Wydawca:
POLITYKA sp. z o.o. SKA
Okładka:
miękka
Liczba stron:
140
Format:
215mm x 285mm

Więcej:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia

http://sklep.polityka.pl/catalog/partdetail.aspx?partno=W1408000

Tożsamość Anglohindusa

Joseph Rudyard Kipling (domena publiczna)

Josepha Rudyarda Kiplinga (1865–1936), znanego i lubianego pisarza i poetę, laureata Nagrody Nobla (1907) można – za Orwellem – uznać za proroka brytyjskiego imperializmu. Jego rodzice – a ojciec był dziekanem w Szkole Sztuk Pięknych w Bombaju – uważali się za Anglohindusów, Anglo-Indians : tak w XIX w. i później określano Brytyjczyków osiadłych w Indiach. Za takiego też uważał się urodzony w Bombaju pisarz, a temat dwuwarstwowej tożsamości zajmuje ważne miejsce w jego powieściach i opowiadaniach. Bombaj dla niego był matką miast, jak napisał w pięknym wierszu, a hindustani językiem ojczystym, przed angielskim, który tak mistrzowsko opanował.

W wieku 6 lat, zgodnie ze zwyczajami swojej klasy, Kipling pojechał do internatu w Anglii, potem do szkoły podchorążych, ale nim ją skończył uznano, że nie ma szans na stypendium w Oksfordzie, co było marzeniem rodziców. Ojciec znalazł mu zajęcie w lokalnej gazecie w Lahor, dołączył później do zespołu dziennika „The Pioneer”. Tam ukazywały się jego pierwsze opowiadania. W 1889 r. Kipling opuścił Indie, udając się przez Daleki Wschód do Ameryki, skąd dalej pisał, a po pół roku debiutował w Londynie. Ożenił się z siostrą swego zmarłego amerykańskiego agenta literackiego i osiadł w Nowej Anglii, w stanie Vermont. Tam napisał najgłośniejsze chyba swoje książki – „Kapitanów zuchów” i „Księgę dżungli”, od razu dobrze przyjęte w Anglii.

Nieporozumienia z amerykańskimi powinowatymi spowodowały przeprowadzkę do Anglii, gdzie Kipling był już osobą publiczną. W 1899 r. opublikował głośny wiersz, którego tytuł – „Brzemię białego człowieka” – stał się na całe stulecie hasłem, szlagwortem słownika politologii (art. s. 83 i s. 131). Choć wiersz w „The Times” dedykowany był – nomen omen – Stanom Zjednoczonym w wojnie z Hiszpanią na rzecz Kuby (i z zachętą dla Waszyngtonu do odegrania większej roli w polityce międzynarodowej), to trafił również na czas wojny burskiej, a większość rodaków autora uznała strofy za hymn oświeconego, altruistycznego imperium w służbie ludów zacofanych. Spotkał się też z krytyką jako wyraz fanfaronady i pychy, poczucia wyższości rasowej. Jednak negatywne sądy wyrażała mniejszość, a król Jerzy V zasięgał potem opinii Kiplinga co do posunięć propagandowych w okresie I wojny.

REKLAMA

Politycznej strony poezji Kiplinga nie potrzeba było tłumaczyć, choć widać, jak zlekceważono obecne w słynnym wierszu proroctwo: „Patrzcie, jak szał pogański i lenistwo Do szczętu wasze niweczy nadzieje”. Inny wiersz, „Jeżeli”, był w rozmaitych sondażach przez ostatnie sto lat wyróżniany mianem najpopularniejszego utworu poetyckiego w języku angielskim. Oto ostatnia zwrotka w tłumaczeniu, którego autorstwa nie udało się ustalić: „Jeżeli pokory zniszczyć nie zdoła tłumu obecność, Pychy nie czujesz, z królem rozmawiając, Jeżeli nie zrani cię wrogów ni przyjaciół niecność, I ludzi cenisz, żadnego nie wyróżniając. Jeżeli zdołasz każdą chwilę istnienia Wypełnić życiem, jakby była wiekiem, Twoja jest ziemia i wszystkie jej stworzenia I – mój synu – będziesz prawdziwym człowiekiem!”.

Zobacz też:

Chociaż mocarstwowy wydźwięk najbardziej znanych jego wierszy jest oczywisty, to Kipling poeta nie był propagandystą politycznym, pozostawał na uboczu działalności tradycyjnie dwóch wielkich partii politycznych w Anglii. Nie wierzył, by demokracja parlamentarna była zdolna do utrzymania imperialnego dziedzictwa. Po okresie triumfu, na przełomie XVIII i XIX w., Wielka Brytania słabła, czego Kipling, bystry obserwator, był świadom. Zwłaszcza I wojna światowa wywarła na to wpływ. We wrześniu 1915 r. zginął na froncie 18-letni syn pisarza, a ostatni raz widziano go grzęznącego w błocie z rozszarpaną pociskiem głową. Wiele żołnierskich opowiadań ojca wchodziło dawniej do kanonu angielskiej literatury.

Kipling, zwłaszcza w młodości, wiele podróżował. Był z temperamentu dziennikarzem, chciwym szczegółów, zafascynowanym też lawiną wynalazków. Jeden z jego licznych biografów, Charles Carrington, napisał: „Nikt więcej niż Kipling nie uczynił, by pobudzić zainteresowanie otwarciem na nowe przestrzenie na Wschodzie i Południu. Nigdy też nie zwątpił w wartość zachodniej cywilizacji... jednak entuzjazmował się pochodem prawa, oświaty, środków łączności, sztuki użytkowej, a nie poszerzaniem granic”.

Mimo to rację ma zapewne George Orwell, który twierdził, że Kipling nie mógł zrozumieć słabnięcia imperium, gdyż nigdy nie pojął sił ekonomicznych rządzących ekspansją imperialną. Podobnie jak przeciętny żołnierz czy administrator kolonialny, Kipling nie uświadamiał sobie, że imperializm to nie przymusowa ewangelizacja, lecz przede wszystkim troska o robienie pieniędzy. Postacią najlepiej z Kiplinga pamiętaną jest Kim, sierota po irlandzkim żołnierzu, dziecko ulicy, żebrak w Indiach Brytyjskich, który nie zdaje sobie sprawy ze swych białych korzeni, a staje się uczniem tybetańskiego mnicha, więc – by sięgnąć po dzisiejszą nomenklaturę – graczem w Huntingtonowskim zderzeniu cywilizacji. Ostatecznie jednak Kim trafia pod opiekę oddziału wojskowego, w którym służył jego ojciec. Zostaje niemal przewodnikiem oddziału jako lepiej od żołnierzy znający Indie. O postaci pisali najwybitniejsi orientaliści, m.in. Edward Said i Salman Rushdie. Czy Kim – bohater wciąż żywy w umysłach starszego pokolenia – pogłębiał tylko rasistowskie stereotypy i poczucie wyższości pana imperium, czy był raczej alegorią pokojowej syntezy wschodniej medytacji i współżycia z przyrodą oraz racjonalizmu i technologii Zachodu?

REKLAMA

Marek Ostrowski, „Polityka”

Teksty pochodzą z Pomocnika Historycznego POLITYKI Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie, wrzesień 2014:

Pomocnik Historyczny POLITYKI. Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie
cena:
21,99 zł
Wydawca:
POLITYKA sp. z o.o. SKA
Okładka:
miękka
Liczba stron:
140
Format:
215mm x 285mm

Więcej:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia

http://sklep.polityka.pl/catalog/partdetail.aspx?partno=W1408000

Samotny skaut

gen. Robert Stephenson Smyth Baden-Powell (domena publiczna)

Robert Baden-Powell (1857–1941) był niezwykle żywym chłopcem, polującym i żeglującym, samotnym skautem – zanim jeszcze termin ten oznaczał harcerstwo. Został żołnierzem w wieku 19 lat. Służył najpierw w Indiach, potem w Afryce i na Bałkanach, gdzie był zwiadowcą: szkicował fortyfikacje i umocnienia, świetnie udając botanika i kolekcjonera motyli. Miał i talent aktorski, i łatwość pisania, sporządził kilka podręczników rozpoznania wojskowego. „Podręcznik zwiadu dla podoficerów i żołnierzy”, wydany w 1899 r., czytano nie tylko w wojsku: książka stała się hitem dla młodzieży i przyniosła autorowi dodatkowy rozgłos w najlepszym w karierze wojskowej okresie.

Akurat po jej wydaniu Baden-Powell, już w randze pułkownika, zdobył serca londyńczyków jako dowódca oblężonego garnizonu brytyjskiego w afrykańskiej stanicy Mafeking podczas drugiej wojny burskiej (1899–1900). Wojna, przynajmniej na początku, przynosiła Brytyjczykom upokarzające klęski drażniące imperialną dumę. Żołnierze burscy byli nie tylko liczniejsi, ale też dzielniejsi, bardziej ruchliwi, przedsiębiorczy i pomysłowi. Przez 7 miesięcy, dokładnie 217 dni, oblężeni w Mafeking dzielnie przeciwstawiali się Burom: około tysiąca przeciw siedmiu tysiącom. Baden-Powell imał się wybiegów, które miały rekompensować szczupłą obronę, pozorował zakładanie pól minowych i zasieków z drutu kolczastego. Zebrał też wszystkich miejscowych chłopców w wieku od 12 do 15 lat i utworzył z nich oddział kadetów. Nie bacząc na niebezpieczeństwo, służyli oni głównie do przewożenia rozkazów i poczty z fortu do fortu. Poza tym, mimo wielkiego zagrożenia, Baden-Powell imponował angielskim fasonem: urządzał w każdą niedzielę prawdziwe mecze krykieta, potem tańce i przedstawienia teatralne, w których sam wypełniał rolę clowna. Kiedy do Mafeking dotarła odsiecz, w Londynie zapanowała histeryczna radość. Świętowano tak, jak gdyby Anglicy ponownie pobili Napoleona – pisał krytycznie nastawiony do imperium kronikarz.

REKLAMA

1 sierpnia 1907 r. Baden-Powell, już generał, znany w całym kraju bohater wojenny, zabrał 20 chłopców na prywatną wysepkę Brownsea (koło Bournemouth na południu Anglii) na eksperymentalny 8-dniowy obóz w lesie. Budowanie szałasów, gotowanie na ognisku, węzły, podpatrywanie zwierząt, ćwiczenia na spostrzegawczość, podchody, nauka pierwszej pomocy, w tym ratowanie tonących i powstrzymywanie spłoszonych koni – wypełniały kolejne dni w określonym porządku. Były także gawędy przy ognisku: o rycerskości wobec kobiet, o honorze Brytyjczyków i obowiązkach wobec króla i kraju. O poświęceniu generał mówił rzeczy dziś szokujące: na przykład w jednym miejscu wychwala japońskiego żołnierza, który obłożony ładunkami wybuchowymi wysadza w powietrze bramę rosyjskiego fortu. Doświadczenia tego krótkiego obozu wystarczyły, by dać ostatni szlif projektowi książki opublikowanej wkrótce po wyprawie: „Skauting dla chłopców. Wychowanie dobrego obywatela metodą puszczańską”.

Światowy ruch skautingu narodził się więc z podręczników wojskowych, a potem z doświadczeń korpusu kadetów w oblężonym Mafeking. Generał nie krył, iż zaczytywał się w opowiadaniach Rudyarda Kiplinga, zwłaszcza w przygodach Kima. Bohater Kiplinga Kim, czyli Kimball O’Hara, to wzór harcerza. „Nie musicie czekać aż do wojny, by wykonywać służbę wywiadowczą” – precyzował Baden-Powell już w pierwszym rozdziale tej znanej na całym świecie książki. Hasło Be prepared, bądź gotów (w Polsce zaadaptowane jako Czuwaj), oznacza służbę krajowi. W dwa lata po publikacji „Skautingu dla chłopców” Baden-Powell zwolnił się ze służby wojskowej i całkowicie poświęcił propagowaniu skautingu, który robił oszałamiającą światową karierę.

Zobacz też:

To jeden z najlepszych produktów eksportowych Imperium Brytyjskiego. To sposobność do „łączenia się braterską przyjaźnią – tłumaczył swój zamysł autor – która w tym wieku jest naturalną formą organizacji, czy to dla wspólnej zabawy, psot czy łazikowania, przemawia do ich wyobraźni i nastrojów romantycznych”. Zabawa jest nieodzowna – podkreślał generał i powoływał się na słynnego filozofa angielskiego Francisa Bacona, że to najlepszy sposób wychowania dzieci. Generał cenił sport, zwłaszcza futbol, który, jak twierdził, uczy, by grać zawzięcie i ofiarnie, jak w życiu. Ale był przeciwny kibicowaniu, może z proroczą wizją wyczynów angielskich kibiców. Futbol – pisał – staje się grą zgubną, kiedy ściąga tłumy chłopców nieumiejących grać w ogóle i jedynie przypatrujących się opłacanym graczom.

REKLAMA

Jego biografowie podkreślają, że starał się łagodzić klasowość społeczeństwa brytyjskiego: „Musicie zgnieść wszelkie dzielące was różnice. Kto gardzi drugim chłopcem dlatego, że pochodzi on z uboższej rodziny – jest snobem. Kto nienawidzi drugich chłopców za to, że urodzili się w bogatszej rodzinie lub chodzą do droższych szkół – jest niemądry” – tłumaczył w gawędach i książkach. Generał – choć chrześcijanin – jeszcze na Brownsea zastrzegał, że nie należy na obozach urządzać uroczystości kościelnych. Choć każdy skaut powinien należeć do jakiegoś wyznania religijnego, to codzienna modlitwa w obozie miała mieć najprostszy charakter, „przy czym nikt nie powinien być zmuszany do obecności”.

Biografie Baden-Powella składają się niemal z samych superlatywów. W grudniu 2009 r. jeden z biografów, Tim Jeal, podał, iż w Afryce w 1896 r. podczas tłumienia buntu plemiennego Baden-Powell kazał rozstrzelać Uwini, lokalnego wodza, mimo że wcześniej władze obiecały mu łaskę za poddanie się. Biograf twierdzi, że był to „najhaniebniejszy epizod” w życiu oficera, choć oficjalne dochodzenie oczyściło Baden-Powella, który tłumaczył, że prawo dawało mu pełnię władzy, jako że najbliższy brytyjski gubernator rezydował 1 tys. km dalej. W okresie odbrązawiania imperium, ale też i po rewolucji seksualnej XX w., zwracano uwagę, że generał ożenił się dopiero w wieku 55 lat, może zgodnie ze swymi wskazaniami po zakończeniu służby wojskowej. Wybranką była 23-letnia Olave, dziewczyna zakochana w sportach na świeżym powietrzu, uprawiająca tenis, łyżwiarstwo, wioślarstwo, a nawet piłkę nożną. Skauci całego kraju złożyli się po pensie, by niebogatym małżonkom kupić samochód na prezent ślubny. Małżonkowie mieli troje dzieci. Schorowany generał, z tytułem lorda, za radą lekarzy pod koniec życia zamieszkał w Kenii, gdzie zmarł i tam jest pochowany.

Marek Ostrowski, „Polityka”

Teksty pochodzą z Pomocnika Historycznego POLITYKI Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie, wrzesień 2014:

Pomocnik Historyczny POLITYKI. Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie
cena:
21,99 zł
Wydawca:
POLITYKA sp. z o.o. SKA
Okładka:
miękka
Liczba stron:
140
Format:
215mm x 285mm

Więcej:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia

http://sklep.polityka.pl/catalog/partdetail.aspx?partno=W1408000

Lawrence z Arabii

płk Thomas Edward Lawrence (domena publiczna)

Thomas Edward Lawrence (1888– 1935), przyszły Lawrence z Arabii, urodził się jako nieślubny syn barona w środowisku przesiąkniętym duchem wiktoriańskim. Być może dlatego – jak ocenił jeden z jego biografów – zapałał nienawiścią do własnego środowiska, lecz do końca życia nie potrafił zapomnieć swojego arystokratycznego pochodzenia. Studiował w Jesus College w Oxfordzie, gdzie zdobył honorowe wyróżnienie za pracę dyplomową o zamkach krzyżowców; by ją napisać, przemierzył pieszo szlaki w Palestynie i Syrii.

Archeologią interesował się od dzieciństwa, a po studiach pracował 4 lata przy wykopaliskach, gdzie nauczył się rekrutować arabskich robotników bez uciekania się do wojskowej dyscypliny czy autorytetu władzy kolonialnej. W ogóle dobrze opanował arabski i zwyczaje Arabów. Kiedy wybuchła Wielka Wojna (1914–18), dostał przydział do biura wywiadu wojskowego w Kairze. Stamtąd wysyłano go na rozpoznanie arabskich ruchów nacjonalistycznych w Imperium Osmańskim na ogromnych terenach między Damaszkiem a Mekką. Tu wkrótce miała się rozpocząć wojenna epopeja ambitnego oficera, który zaskarbił sobie sympatię emira Fajsala, syna szarifa Mekki. Fajsal był jednym z przywódców antytureckiego powstania, Lawrence miał zmontować większą armię partyzancką, płacąc 10 tys. funtów szterlingów wodzowi jednego z beduińskich wojowniczych plemion. Powstał przypisywany Lawrence’owi ryzykowny plan przejścia przez pustynię i zaatakowania od lądu portu w Akabie, czego Turcy najmniej mogli się spodziewać.

6 lipca 1917 r. turecki garnizon padł, a Lawrence przedarł się z tą wiadomością z powrotem przez pustynię do Kairu, wywołując sensację w kwaterze głównodowodzącego siłami brytyjskimi na Bliskim Wschodzie gen. Allenby’ego. Lawrence przekonał Allenby’ego, że partyzantka arabska może być siłą dywersyjną na prawym skrzydle armii brytyjskiej w przyszłej kampanii w Palestynie, która rozpoczęła się jesienią 1917 r. Major, a potem pułkownik Lawrence służył jako oficer łącznikowy przy siłach arabskich, a co ważniejsze, był też płatnikiem bajecznych funduszów, jakie Londyn przeznaczył na wodzów arabskich, mających pomóc w rozkawałkowaniu Bliskiego Wschodu między Wielką Brytanię i Francję. Był więc wizerunkowo ważniejszy niż sam Fajsal, późniejszy król Syrii i Iraku. Pół wieku później pewien beduiński szejk pytany, czy pamięta Lawrence’a, odparł: „To był człowiek ze złotem”.

Pułkownik posiadł wiele zalet, lecz prawdomówność nie była jedną z nich; wiele swoich fantazji przedstawiał jako fakty – ocenia David Fromkin, jeden z najwybitniejszych znawców Bliskiego Wschodu. Legenda Lawrence’a urosła w Anglii dopiero po wojnie; zresztą jego romantycznym relacjom ze zwycięstw na biblijnych ziemiach łatwo było konkurować z horrorem doniesień ze strasznej rzezi w wojnie pozycyjnej w Europie. W każdym razie na pewno to on osadził gubernatora w Damaszku i konkretyzował – na korzyść Londynu – słynny tajny układ Sykes-Picot z 1916 r., dzielący upadające Imperium Osmańskie między Francję i Wielką Brytanię. W końcu 1918 r. „The Times” wydrukował kilka anonimowych artykułów, uwypuklających rolę wojsk Fajsala w walkach. Ich autorem był Lawrence, który popierał Arabów, uważał, że należy im się politycznie znacznie więcej, niż dostali. Twierdząc, że to Fajsal zdobył Damaszek – Lawrence chciał wzmocnić jego pozycję. Kiedy jednak w latach 20. przyjaciel pułkownika, znany poeta i powieściopisarz Robert Graves, pisał biografię bohatera, Lawrence dał do zrozumienia, że blefował.

Zobacz też:

Tak czy inaczej fakt, iż Arabowie nie dostali żadnego samorządnego państwa, był dla Lawrence’a gorzkim ciosem. Rozczarowany i zniechęcony wrócił do Anglii. W latach 20. kontynuował karierę wojskową, głównie w lotnictwie; napisał trzy znaczniejsze książki (m.in. „Siedem filarów mądrości”, wyd. polskie 1971 r.), korespondował z głównymi, współczesnymi sobie twórcami angielskimi. Jeden z biografów napisał, że literatura była jedynym prawdziwym jego zainteresowaniem, zwłaszcza w dniach obozowej rutyny i ograniczeń życia żołnierza w polu. Znany o nim film Davida Leana z 1962 r.– nawiasem mówiąc, ulubiony film Stevena Spielberga, który miał go pchnąć do zawodu reżysera – zawiera co najmniej jeden fałsz. Peter O’Toole, grający rolę tytułową, jest wysoki, zaś Lawrence był wyraźnie niższy od średniej w swoim środowisku. Sam przyznawał, że skłaniało go to do irytującego innych zwracania na siebie uwagi ekscentrycznym zachowaniem.

Sławie, jaką się cieszył wśród szerszej angielskiej publiczności, towarzyszyły urazy, jakie zostawił w wojsku, gdzie był wyniosły, arogancki, krytykował wszystko, a dowódców uważał za durniów. Nie przeszkodziło to Winstonowi Churchillowi napisać w nekrologu, że imperium straciło jedną z największych postaci tamtych lat. Kochał prędkość, szybkie łodzie i motocykle. Na jednym z nich rozbił się, jadąc ponad 150 km/godz. na wiejskiej drodze w Dorset. Zmarł w szpitalu w wieku 46 lat.

Marek Ostrowski, „Polityka”

Teksty pochodzą z Pomocnika Historycznego POLITYKI Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie, wrzesień 2014:

Pomocnik Historyczny POLITYKI. Imperium Brytyjskie. Od kolonizacji Ameryki po referendum szkockie
cena:
21,99 zł
Wydawca:
POLITYKA sp. z o.o. SKA
Okładka:
miękka
Liczba stron:
140
Format:
215mm x 285mm

Więcej:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia

http://sklep.polityka.pl/catalog/partdetail.aspx?partno=W1408000

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marek Ostrowski
Ur. 1944, dziennikarz i prawnik, komentator polityki zagranicznej w tygodniku "Polityka". W latach 1979-1986 był korespondentem Polskiej Agencji Prasowej we Francji, w latach 1989-1991 w Genewie i w latach 1991-1994 w Londynie[1]. Po powrocie do Polski pełnił funkcję zastępcy kierownika działu zagranicznego PAP oraz pracował jako szef działu zagranicznego w tygodniku "Polityka" i jego stały autor. W 2012 roku za przyczynienie się do lepszego poznania Francji w Polsce oraz wybitną działalność dziennikarską został kawalerem Orderu Legii Honorowej.

Wszystkie teksty autora
Adam Szostkiewicz
Dziennikarz, tłumacz i publicysta. Od 1988 do 1999 pracował w "Tygodniku Powszechnym". Był również dziennikarzem Polskiej Sekcji BBC World Service w Londynie. W 1999 przeszedł do "Polityki", gdzie publikuje na tematy międzynarodowe, a także społeczno-religijne. Laureat nagrody publicystycznej Krakowskiej Fundacji Kultury (2002). W 2006 otrzymał nagrodę imienia Mordechaja Anielewicza za działalność w zwalczaniu ksenofobii i antysemityzmu oraz utrwalaniu tolerancji. Autor przekładów ponad 10 książek tłumaczonych z języka angielskiego, między innymi Eichmann w Jerozolimie napisanej przez Hannah Arendt (Znak, Kraków 1987). W 2014 prezydent Bronisław Komorowski, za wybitne osiągnięcia w działalności na rzecz przemian demokratycznych i wolności słowa w Polsce, za zasługi dla rozwoju wolnych mediów i niezależnego dziennikarstwa, odznaczył go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone