O Romanie Dmowskim (trochę) inaczej

opublikowano: 2014-08-09 08:50
wolna licencja
poleć artykuł:
9 sierpnia 1864 na świat przyszedł Roman Dmowski. Choć uchodzi za jednego z głównych (wespół ze swym adwersarzem Józefem Piłsudskim) ojców polskiej niepodległości, to jednak – zdaniem niektórych – jest postacią kontrowersyjną. Inni twierdzą, że jego zasługi są umniejszane. Kto ma rację?
REKLAMA
Roman Dmowski

Na wstępie Czytelnikowi należy się wyjaśnienie. Niniejszy tekst nie stanowi w zamierzeniu autora ani szkicu biograficznego Romana Dmowskiego, ani też dogłębnej analizy jego myśli politycznej. Żadną miarą nie roszczę sobie pretensji do całościowego ujęcia tych istotnych i zajmujących zagadnień. Czasem świadomie pomijam podstawowe informacje o ideowych i politycznych stanowiskach obozu narodowego (wychodząc z optymistycznego założenia, że są powszechnie znane, choćby z podręczników szkolnych), by skupić się na kwestiach mniej znanych, czasem idąc, jak mi się wydaje, pod prąd wobec stereotypów i utartych schematów interpretacyjnych. Postawiłem sobie za cel napisanie artykułu bardzo subiektywnego, w którym spróbuję się pochylić nad pewnymi aspektami działalności przywódcy Narodowej Demokracji, z których jedne wprawdzie są w piśmiennictwie eksponowane, inne zaś bądź to świadomie pomijane czy zniekształcane, bądź po prostu w powszechnej świadomości zapomniane. Zdaje sobie sprawę, że wielu osobom moje tezy mogą nie przypaść do gustu, jako – w zależności od zapatrywań – szkalująco lub wybielająco „dekonstruujące” postać Dmowskiego.

Antyrosyjski „niepokorny”

Jak chyba każda ważna postać historyczna (np. Piłsudski, by daleko nie sięgać), Roman Dmowski obrósł legendą. Właściwie dwoma legendami: „białą” i „czarną”. Dla znacznej części prawicy „pan Roman” jest właściwym twórcą odrodzenia Polski w roku 1918. Według tego poglądu zasługi „bandyty spod Bezdan” są wielce dyskusyjne. Z kolei dla przeciwników Dmowski pozostaje, jako przedstawiciel opcji prorosyjskiej „sługusem caratu”. Często zwraca się też uwagę na jego antysemityzm (który istotnie był faktem), a także uznaje za bezkompromisowego przeciwnika lewicy oraz autora wzorca „Polaka-katolika”, Ocena tych domniemanych jego postaw różni się jednak bardzo w zależności od poglądów oceniającego.

Roman Dmowski był bez wątpienia typowym przedstawicielem generacji, którą Bohdan Cywiński określił mianem niepokornych. Należeli do niej młodzi inteligenci dorastający w atmosferze klęski powstania styczniowego. Syn kamieniarza z warszawskiego Kamionka, podobnie jak większość jego pokolenia, kształtował swe poglądy zrazu w duchu idei pozytywistycznych, dzięki lekturom dzieł m.in. Spencera i Buckle. Już w gimnazjum zaangażował się w działalność tajnego kółka samokształceniowego. Następnie studiował nauki przyrodnicze na Wydziale Fizyczno-Matematycznym Uniwersytetu Warszawskiego – o wyborze kierunku zadecydowało zresztą prawdopodobnie to, że był on politycznie neutralny, co w czasie intensywnej rusyfikacji szkolnictwa nie pozostawało bez znaczenia. W tym okresie został działaczem „Zetu” i Ligi Polskiej oraz rozpoczął współpracę z, uchodzącym za radykalny społecznie, tygodnikiem Głos.

REKLAMA
Józef Piłsudski w 1899 r. (w domenie publicznej).

Głównego przeciwnika upatrywał wówczas w…. Rosji. W toku swej działalności Dmowski ścierał się z socjalistami, kładąc nacisk na odrębność ruchu polskiego w stosunku do innych prądów opozycyjnych w Imperium Rosyjskim. Należy jednak zaznaczyć, że jego stosunki z działaczami lewicy były wówczas dość ambiwalentne. Był np. współautorem artykułu Polskie partie robotnicze a sprawa narodowa opublikowanym w pierwszym numerze Przeglądu Socjalistycznego jako… tekst programowy. Mimo wyraźnych już wtedy różnic ideowych potrafił z socjalistami współpracować. Na pewno czytał też Dmowski dzieła Marksa. Czy Marksa czytał późniejszy lider PPS Józef Piłsudski? Nie ma pewności.

Działalność konspiracyjną przyszły twórca endecji przypłacił odsiadką w warszawskiej Cytadeli oraz przymusowym pobytem w łotewskiej Mitawie. W tym czasie polski obóz narodowy zaczął przybierać konkretniejsze kształty. W 1893 r. Liga Polska przekształcona została, przy wydatnym udziale Dmowskiego, w Ligę Narodową, a w 1895 r. Roman Dmowski staje na czele redakcji wydawanego we Lwowie Przeglądu Wszechpolskiego, w następnych latach konstytuują się Stronnictwo Demokratyczno-Narodowe w zaborze rosyjskim oraz Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne w Galicji i zaborze pruskim. Jako głównego przeciwnika nadal postrzegano carską Rosję. Dość powiedzieć, że słynna kilińszczyzna, czyli wielka demonstracja patriotyczna w rocznicę insurekcji kościuszkowskiej odbyła się z inicjatywy głównie działaczy Ligi Narodowej.

Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.1”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
58
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-0-8

Niedoszły polski torys

Robert Arthur Talbot Gascoyne-Cecil, 3. markiz Salisbury CC BY-SA 3.0

Swego czasu pewien showman i celebryta oskarżył Romana Dmowskiego o to, że na kartach Myśli nowoczesnego Polaka wychwalał Adolfa Hitlera. Artykuły składające się na ten podstawowy dla obozu narodowego traktat polityczny ukazały się na łamach Przeglądu Wszechpolskiego w roku 1902, kiedy Hitler był jeszcze kilkunastoletnim wyrostkiem. Fascynacje Dmowskiego plasowały się zupełnie gdzie indziej. Kilka lat wcześniej, w toku swej działalności organizacyjnej podróżował po wielu krajach Europy (i nie tylko – odwiedził też np. osadników polskich w Brazylii). Do gustu przypadła mu szczególnie Wielka Brytania. Nie zachowały się szczegółowe relacji z pobytu Dmowskiego w Anglii, ale wiadomo, że był nią po prostu zachwycony. Prawdziwy podziw wywoływała u Dmowskiego polityka ówczesnego torysowskiego gabinetu Jej Królewskiej Mości królowej Wiktorii, na którego czele stał markiz Salisbury. Liderował on – wedle określenia Barbary Tuchman – „ostatniemu arystokratycznemu rządowi Europy”.

REKLAMA

Przywódca polskich narodowców zapragnął, aby jego stronnictwo odgrywało w polskim życiu politycznym rolę taką, jak Partia Konserwatywna w brytyjskim. Była to pewna wolta, ponieważ dotąd Dmowski ostro krytykował krajowych zachowawców za nadmierne podporządkowanie zaborcom. Chęć budowy „polskiego toryzmu” implikowała także większy nacisk na działalność adresowaną do arystokracji i warstw posiadających – wcześniej natomiast „wszechpolskość” narodowych demokratów zakładała równowagę nie tylko pomiędzy wszystkimi zaborami i dzielnicami kraju, ale także klasami społecznymi. Konserwatywna Anglia stanowiła dla Dmowskiego ogromne źródło inspiracji. Zapragnął np. przekształcić Przegląd Wszechpolski w pismo na wzór renomowanego brytyjskiego Spectatora. W Myślach nowoczesnego Polaka poruszona została m.in. kwestia rozwoju angielskiego samorządu, który miał poskutkować demokratyzacją życia społecznego i wzrostem odpowiedzialności szerokich warstw za państwo. Pobyt w Albionie odmienił też Dmowskiego wewnętrznie. Według licznych relacji przyjaciół i współpracowników po powrocie zaczął przywiązywać szczególną uwagę do eleganckiego ubioru, co wcześniej miało go szczególnie nie zaprzątać. Był też wielkim admiratorem przygód Sherlocka Holmesa.

Zobacz też:

Niektórych czytelników może zdziwić to co piszę. Przecież Roman Dmowski był też autorem pamfletu Upadek myśli konserwatywnej w Polsce, który ukazał się przeszło dekadę po jego bytności na Wyspach. Owszem, zwróćmy jednak uwagę, że Partię Konserwatywną, sprzymierzoną z unionistami traktował on jako ekspozyturę i awangardę nacjonalizmu angielskiego, polskim zachowawcom zarzucał zaś oderwanie od spraw polskich i zbytnie podporządkowanie zaborcom. Zresztą w Galicji, mimo że wcześniej potencjalnego sojusznika upatrywał w ruchu ludowym, narodowcy prowadzili współpracę z częścią obozu konserwatywnego. Tocząc zajadłe boje ze spadkobiercami krakowskich Stańczyków odkryli, że bardzo blisko jest im do związanych ze wschodnią częścią dzielnicy Podolaków. Zapewne duże znaczenie miał tu wspólny sceptyczny stosunek do narodowych aspiracji Ukraińców, czy, jak wolałby powiedzieć Dmowski, Rusinów (do których Stańczycy nastawieni byli bardziej przychylnie).

REKLAMA

Narodziny czarnej legendy

Za moment przełomowy w karierze politycznej Romana Dmowskiego uznać należy lata 1904-1905 i wydarzenia związane z wojną rosyjsko-japońską, rewolucją 1905 r., oraz przyjęcie przez Narodową Demokrację orientacji prorosyjskiej. Także dlatego, że to decyzje i posunięcia polityczne z tego okresu wywołują najbardziej zajadłe spory i to do nich odnosi się najwięcej zarzutów przeciwników linii Dmowskiego. Wówczas to miało miejsce wiele rozłamów, nie wszyscy dotychczasowi działacze Ligi Narodowej akceptowali nowy kurs. Szczególne używanie mają tutaj stronnicy „czarnej legendy”, w której wszystko układa się w pozornie spójną całość – Dmowski jedzie do Japonii torpedować irredentystyczne zabiegi Piłsudskiego, sprzeciwia się rewolucji 1905 r. (mającej przynajmniej częściowo oblicze niepodległościowe), zasiada nawet w rosyjskiej Dumie.

Demonstracja uliczna w 1905 (mal. Władysław Skoczylas)

Jednoczesny pobyt Piłsudskiego i Dmowskiego w Japonii oraz ich rozmowa, której przebiegu niestety nie da się ze źródeł zrekonstruować, wydaje się być jednym z najpopularniejszych epizodów dwudziestowiecznej historii Polski. Nie jest prawdą, że dalekowschodnia wyprawa Dmowskiego miała na celu obronę interesów Rosji. Liga Narodowa wzywała Polaków do takiego pełnienia służby wojskowej, które w miarę możliwości nie wyrządzałoby większych szkód Japończykom. Jednak jej przywódca był bezkompromisowym przeciwnikiem zamyślonego przez Piłsudskiego pomysłu wywołania na ziemiach polskich antyrosyjskiego powstania. Uważał bowiem, że powstanie takie zostałoby przez Rosjan szybko zdławione, a reperkusje porażki miałyby dla ducha narodowego równie destrukcyjne skutki co represje doby postyczniowej. Ponadto zdawał on sobie sprawę ze sceptycyzmu czynników japońskich w tej kwestii. Z pewną dozą ostrożności można stwierdzić, że Dmowski miał tutaj rację. Warto zaznaczyć, że Japonia stała się dla niego drugą po Wielkiej Brytanii ogromną fascynacją. Podziwiał szacunek Japończyków do tradycji, ich zdyscyplinowanie oraz utożsamianie się przez ogół społeczeństwa z polityką państwa. Co istotne, taki podziw dla przedstawicieli innej rasy zadaje kłam stereotypowemu wizerunkowi Dmowskiego jako ksenofoba. Ogół Europejczyków bynajmniej nie postrzegał wówczas Azjatów jako w pełni równych „białemu człowiekowi”.

Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:

Michał Przeperski
„Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
86
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-3-9

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Bardzo podobne przesłanki miał sceptycyzm narodowców wobec wydarzeń roku 1905. Z jednej strony były one próbą wywołania niepodległościowego powstania (które Dmowski uznawał za skazane na niepowodzenie), a z drugiej miały charakter rewolucji społecznej (co kłóciło się z solidarystycznym stanowiskiem wszechpolaków oraz fascynacją ich lidera brytyjskim konserwatyzmem). Pewną rolę w czarnej legendzie Dmowskiego odgrywa nadal legenda rzekomej oferty pod adresem rosyjskiego premiera Sergiusza Wittego, w której Dmowski miał oferować zdławienie rewolucyjnej i niepodległościowej lewicy w zamian za przekazanie endecji władzy w Kraju Przywiślańskim. Istnienie takiej propozycji jest kłamstwem, którego autorstwo przypisać należy związanemu z obozem piłsudczykowskim historykowi Władysławowi Pobóg-Malinowskimu. Jak zauważa biograf Romana Dmowskiego Krzysztof Kawalec, Pobóg-Malinowski utrzymywał nawet, że Dmowski sam przyznawał się do złożenia takiej oferty, podpierając to nawet stosownym przypisem bibliograficznym, licząc zapewne że mało kto zaprzątnie sobie głowę weryfikacją tego twierdzenia z materiałem źródłowym. Niestety dla czarnej legendy Dmowskiego Kawalec zadał sobie ten trud i mógł bez najmniejszej wątpliwości orzec, że Pobóg-Malinowski napisał nieprawdę. Swoją drogą osobiście byłbym ostrożny również w kwestii popularnej w polskim piśmiennictwie historycznym legendy o rzekomej konkurencji Piłsudskiego i Dmowskiego o względy Marii z Koplewskich Juszkiewiczowej, z której zwycięsko wyszedł przyszły Marszałek. Zdaje się, że i informacje o niej pochodzą spod pióra Pobóg-Malinowskiego…

REKLAMA
Mowa tronowa cara Mikołaja II podczsa otwarcia Dumy

Natomiast co do faktu zasiadania przez Dmowskiego w rosyjskiej Dumie, to nie rozumiem jak można czynić z tego zarzut. Dzięki temu, że polscy działacze brali udział w pracach parlamentów zaborczych, zdobywali doświadczenie, które mogło być wykorzystane w odrodzonej Polsce. Nikt chyba nie robi zarzutu wybitnemu politykowi socjalistycznemu Ignacemu Daszyńskiemu z tego, że zasiadał w parlamencie austriackim. Przeciwnicy endecji nierzadko robią wręcz z Dmowskiego zdrajcę, ponieważ domagał się on wówczas dla Polski „jedynie” autonomii, a nie od razu niepodległości. Zapominają przy tym, że w 1905 r. w księdze pamiątkowej z okazji dziesięciolecia Przeglądu Wszechpolskiego ukazał się jego tekst mocno podkreślający znaczenie niepodległości. Jej osiągnięcie wódz narodowców uważał w ówczesnym momencie za nierealne. Autonomia stanowiła bardziej namacalną perspektywę. Swoją drogą, czy ktoś określi irlandzkich posłów zasiadających w Izbie Gmin i domagających się dla Szmaragdowej Wyspy Home Rule mianem zdrajców? A sytuacje są przecież analogiczne.

I wreszcie warto zaznaczyć, że choć w latach 1904-1905 chyba ostatecznie ukształtowała się prorosyjska orientacja Narodowej Demokracji, to wynikała ona jedynie z realizmu geopolitycznego Dmowskiego. Przywódcę wszechpolaków trudno uznać za rusofila. W swych artykułach niejednokrotnie pisał o Rosjanach jako o nacji „azjatyckiej” i niecywilizowanej. Nie uważał ich za szczególnie bliskich Polakom, a raczej podkreślał różnice kulturowe. Za ideą współpracy z Rosją nie stała osobista sympatia, a polityczna kalkulacja.

REKLAMA

Wielka Wojna i dzieło życia

Podstawy prorosyjskiej orientacji obozu narodowego w przededniu I wojny światowej wyłożył Dmowski w publikacji Niemcy, Rosja i kwestia polska z 1907 r. Jej tezy są klarowne i jeszcze „za moich czasów” wykładane były w szkole średniej, tym bardziej dziwi że narosły tyloma nieporozumieniami. W telegraficznym skrócie: Dmowski uznawał, że o ile ziemie polskie będące pod władaniem Austrii i Rosji są prowincjami peryferyjnymi, bez których państwa te mogłyby się obyć, o tyle Poznańskie i Prusy Wschodnie miały dla Niemiec kluczowe znaczenie, stąd naturalne wydawało się uznanie Cesarstwa Niemieckiego za najgroźniejszego spośród zaborców, co implikowało sojusz z jego największym przeciwnikiem – Imperium Rosyjskim. Owszem, Józef Piłsudski przewidział, iż zwycięstwo w wojnie iść będzie „ze wschodu na zachód” (inna sprawa, czy był to przejaw jego geniuszu politycznego, czy po prostu wishful thinking, które na szczęcie dla Polski stało się ciałem), ale trzeba przyznać, że w ówczesnym czasie to koncepcja Dmowskiego wydawała się najbardziej logiczna.

Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.2”:

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.2”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
59
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-1-5
Ignacy Jan Paderewski (fot. ze zbiorów Biblioteki Kongresu, domena publiczna).

Po wybuchu wojny Dmowski współpracował z, ostro przez siebie wcześniej krytykowanymi, prorosyjskimi konserwatystami ze Stronnictwa Polityki Realnej, a następnie organizował na Zachodzie Komitet Narodowy Polski. KNP uznawany był przez państwa Ententy za legalną reprezentację polityczną Polaków, choć niestety nie udało się (mimo przychylności Francji i Włoch) nadać mu rangi rządu. Jest godne podkreślenia, nie deprecjonując wysiłków politycznych i zbrojnych Piłsudskiego i innych reprezentantów orientacji aktywistycznej, że to w dużej mierze dzięki Dmowskiemu Polacy stali podczas wojny również po stronie zwycięskiej, a Polska nie wkroczyła w niepodległy byt jako państwo pokonane.

Za polityczne dzieło życia Dmowskiego uznać należy jego udział w konferencji wersalskiej, gdzie był drugim delegatem Polski (nie chodzi o numerację kolejności, a teoretycznego „starszeństwa” – pierwszym był Ignacy Jan Paderewski). 29 stycznia 1919 r. Dmowski stanął przed Radą Dziesięciu mając zaprezentować całokształt sprawy polskiej. Wygłosił kilkugodzinne przemówienie, równolegle po francusku i angielsku, a jakby tego było mało – bez notatek, a przez pewien czas nawet bez mapy. Na słuchaczach zrobiło ono niebywale pozytywne wrażenie. Nawet nie należący do przesadnych entuzjastów sprawy polskiej, musieli przyznać, że było dobre. Niestety, nie zachował się żaden zapis tej mowy. Głównym tematem poruszonym przez Dmowskiego był kształt terytorialny odrodzonej Polski. 28 lutego 1919 r. Dmowski opracował też memorandum w sprawie zachodniej granicy skierowane do Komisji Spraw Polskich z Julesem Cambonem na czele, przygotowującej projekt granic państwa polskiego. Sprawozdanie komisji uwzględniło niemal wszystkie postulaty polskie, co zostało podtrzymane po kolejnym rozpatrzeniu spowodowanym obiekcjami brytyjskiego premiera Lloyd George’a.

REKLAMA

Według często powtarzanych słów, granicę wschodnią Polski wyrąbały szable wojsk Piłsudskiego, zaś zachodnią wywalczył Dmowski na konferencji wersalskiej. Jest to opinia ze wszech miar prawdziwa. Dlatego dziwią mnie kontrowersje wokół stołecznego pomnika Romana Dmowskiego (zdarzały się nawet akty wandalizmu). Uważam że za sam Wersal pomnik Dmowskiemu się po prostu należy.

Jesień życia w wolnej Polsce

Jest pewnym paradoksem, że będąc jednym z głównych architektów niepodległości II Rzeczpospolitej Roman Dmowski nie brał większego udziału w jej czynnej polityce (mimo iż przez krótki czas pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych). Pozostawał za to nauczycielem i niekwestionowanym autorytetem dla działaczy i sympatyków obozu narodowego. W jego łonie sympatyzował raczej z frakcją „młodych”, starając się jednocześnie, aby radykalizując się nie oddzielili się oni od reszty narodowców. Owo pozostawanie Dmowskiego na uboczu nie wynikało jedynie z przejęcia w 1926 władzy przez obóz piłsudczykowski. Już niedługo po 1918 r. twórcy Narodowej Demokracji zdarzało się krytykować politykę parlamentarną Związku Ludowo-Narodowego. Za akt tchórzostwa uznawał m.in. niewzięcie odpowiedzialności za nagonkę na Gabriela Narutowicza. Szokującą wiadomością dla czytelnika myślącego wpojonymi schematami może być informacja, że na przełomie lat 1919/1920 Dmowski rozmyślał o pewnej formie kompromisu politycznego z Piłsudskim, choć ostatecznie nic z tego nie wyszło. Roman Dmowski wywarł pewne piętno na kształcie utworzonego w 1926 r. Obozu Wielkiej Polski. W owym czasie wyrażał się on pozytywnie (jak zresztą wielu mężów stanu i komentatorów politycznych tamtej doby) o Italii Mussoliniego. Zdaje się jednak, że w późniejszym okresie zniechęcił go narastający totalizm faszyzmu.

REKLAMA

Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.3”:

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.3”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
86
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-00-6

W okresie powojennym narastał także antysemityzm Romana Dmowskiego i jego przekonanie o znacznym wpływie działalności tajnych związków na politykę. Przykładem tego może być fabuła napisanej pod pseudonimem Kazimierz Wybranowski powieści Dziedzictwo. Już w Myślach nowoczesnego Polaka uznawał on Żydów za grupę słabo asymilującą się, a jeszcze przed I wojną naraził się społeczności żydowskiej hasłem bojkotu ekonomicznego. Także niepowodzenia w działalności na forum międzynarodowym podczas wojny i konferencji pokojowej przypisywał (zapewne czasem słusznie, a czasem nadinterpretując fakty) działaniom różnych, w tym żydowskich, lobbies i nie do końca jawnych sprzysiężeń. Nie chcę ani wybielać, ani potępiać Dmowskiego za jego poglądy na sprawę żydowską. Nie ulega wątpliwości, że był on antysemitą. Należy jednak pamiętać, że w tamtych czasach antysemityzm był na całym świecie postawą znacznie powszechniejszą i nie obarczoną – tak jak dziś – powszechnym potępieniem. Był to antysemityzm zupełnie innego rodzaju niż ludobójczy hitlerowski (ale ciągle antysemityzm – może ktoś odparować). Pisząc nieco przewrotnie – Dmowski antysemitą był, ale nie za to go cenimy. Można potępiać ten element światopoglądu bohatera artykułu, ale nie powinien on skazywać go na jakąś anatemę. Podobnie jak fakt, że Józef Piłsudski ograniczył w Polsce demokrację nie powinien nam przesłaniać innych jego osiągnięć.

Pomnik Romana Dmowskiego w Warszawie (fot. masti; CC BY-SA 3.0)

Pod koniec życia Roman Dmowski powrócił do praktyk religijnych. Ukształtowany w duchu pozytywistycznym, przez większość życia indyferentny w sprawach duchowości nie był jednak typem antyklerykała. Uznawał katolicyzm za istotny składnik polskości. Roman Dmowski zmarł 2 stycznia 1939, niespełna cztery lata po swym wielkim adwersarzu Józefie Piłsudskim. Ich wspólne dzieło też nie miało już przed sobą długiego życia.

Czy czcić Dmowskiego?

Jerzy Giedroyc stwierdził kiedyś, że Polską nadal rządzą trumny Piłsudskiego i Dmowskiego. Stwierdzenie takie, o ile kiedykolwiek było prawdziwe, dawno się zdezaktualizowało. Brutalna prawda jest taka, że gdyby zapytać ludzi na ulicy, na czym polegała oś sporu pomiędzy tymi politykami, mało kto byłby w stanie udzielić prawidłowej odpowiedzi. Dlatego spór ten nie jest kwestią polityczną, a czysto historyczną.

Wybitny publicysta Stanisław Cat-Mackiewicz (sympatyzujący z Piłsudskim) krzywił się trochę w swej Historji Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939, że opatrzność obdarzyła Polskę dwoma tak wybitnymi politykami jednocześnie i to czyniąc z nich konkurentów. Nie wydaje mi się jednak, żeby spór pomiędzy endekami a piłsudczykami motywowany był różnicami orientacyjnymi z czasów I wojny światowej. Wynikał on raczej z mechanizmów polityki i natury ludzkiej. W końcu w Irlandii fakt, że była ona pod władaniem tylko jednego zaborcy nie przeszkodził sympatykom Collinsa i de Valery w konflikcie znacznie ostrzejszym niż ten polski.

W dominującej narracji historycznej o odzyskaniu przez Polskę niepodległości głównie miejsce zajmuje Józef Piłsudski. Co by nie mówić stanowi to pewne zafałszowanie rzeczywistości, a przynajmniej zachwianie proporcji. Dlatego cieszyć powinny wszelkie działania prowadzące do uczczenia pamięci i dorobku Romana Dmowskiego, jak choćby odsłonięcie w Warszawie jego pomnika czy też złożenie pod nim kwiatów przez prezydenta Komorowskiego podczas Święta Niepodległości w roku 2012. Był to pierwszy w III Rzeczypospolitej gest uhonorowania Dmowskiego przez tak wysokiego rangą przedstawiciela państwa polskiego. Czas już chyba równą miarę przykładać do czczenia wszystkich ojców niepodległości, a także do swobodnej dyskusji o ich przymiotach i przywarach.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

Bibliografia:

  • S. Cat-Mackiewicz, Historja Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r., Warszawa 1990.
  • B. Cywiński, Rodowody niepokornych, Warszawa 1984.
  • R. Dmowski, Niemcy, Rosja i kwestia polska, różne wydania.
  • R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, różne wydania.
  • K. Kawalec, Roman Dmowski, Wrocław 2002.
  • A. Micewski, Roman Dmowski, Warszawa 1971.
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone