Patryk Pleskot – „Rurarz, Spasowski - żywoty równoległe” – recenzja i ocena

opublikowano: 2024-02-16 08:55
wolna licencja
poleć artykuł:
Konwencja „żywotów równoległych” cieszy się powodzeniem co najmniej od czasów Plutarcha. Choć dla nas autor ten jest jednym z symboli antycznej historiografii, to zajmował się w pewnej mierze historią najnowszą – dla sobie współczesnych. Dzieje najnowsze już z naszej perspektywy możemy natomiast lepiej poznać dzięki „równoległej” biografii dwóch komunistycznych „defectorów” – ambasadorów Spasowskiego i Rurarza.
REKLAMA

Patryk Pleskot – „Rurarz, Spasowski - żywoty równoległe. Wokół ucieczek ambasadorów PRL w grudniu 1981 r.” – recenzja i ocena

Patryk Pleskot
„Rurarz, Spasowski - żywoty równoległe. Wokół ucieczek ambasadorów PRL w grudniu 1981 r. Tom 1,2 - KOMPLET”
nasza ocena:
8.5/10
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2023
Liczba stron:
1200
ISBN:
978-83-8229-843-7
EAN:
978838229843701

Romuald Spasowski i Zdzisław Rurarz – ambasadorowie PRL odpowiednio w Stanach Zjednoczonych i w Japonii zazwyczaj wspominani są w materiałach dotyczących stanu wojennego jako ci, którzy wówczas „wybrali wolność” i wystąpili o azyl polityczny w USA. Zazwyczaj na krótkiej wzmiance, czasem nawet w charakterze ciekawostki, narracja o nich się kończy. Jeśli komuś to nie wystarcza i chciałby zapoznać się z motywami, które skłoniły ich do tego kroku, albo przede wszystkim dowiedzieć się, kim w ogóle byli Rurarz i Spasowski – zdecydowanie powinien sięgnąć po publikację „Rurarz, Spasowski – żywoty równolegle”.

W swojej monumentalnej co najmniej jeśli chodzi o objętość – dwa tomy, łącznie ok. 1000 stron – Patryk Pleskot, historyk i politolog związany obecnie z Uniwersytetem Rzeszowskim i Instytutem Pamięci Narodowej – podjął się wyzwania przedstawienia właśnie życiorysów obydwu dyplomatów łącznie, równolegle. Nie jest tak, że tom pierwszy to biografia Spasowskiego, a drugi Rurarza, ale żywoty jednego i drugiego przeplatają się w toku narracji. Oba tomy stanowią integralną całość i wydaje się, że ich podział dokonany został jedynie ze względów utylitarno-technicznych.

Poza tym, że praca Pleskota jest monografią historyczną – „podwójną” biografią, jest to też swoista „rozprawą o metodzie” w której autor intencjonalnie, w sposób zamierzony i celowy, bardzo nieraz dobitnie, pokazuje czytelnikowi, na czym polega warsztat pracy historyka. Myślę, że jest to praca godna uwagi nie tylko z uwagi na swoją tematykę, ale także właśnie pod kątem edukacyjno-warsztatowym.

Patryk Pleskot o bohaterach swojej książki pisze sine ire et studio. Nie potępia swoich bohaterów, ani ich nie pochwala czy usprawiedliwia. Stara się dociec motywacji, które ukształtowały ich drogę życiową i stały za ich wyborami. Nic nie przyjmuje przy tym „na wiarę”. Autor dokonuje solidnej krytyki źródeł. Kiedy mowa o źródłach wytworzonych przez bohaterów publikacji, np. ich wspomnieniach, zastanawia się czy i kiedy mogli świadomie lub nie mijać się z prawdą, gdzie swoje relacje mogli ubarwić, gdzie przeczą sami sobie, a gdzie prawdopodobnie pamięć płatała im figle.

Treść książki nie jest zatem tylko suchą analizą źródeł. Ta opatrzona jest bardzo obszernym komentarzem autora. Zapewne wpłynęło to na wzrost objętości publikacji, jednak trudno nie stwierdzić, że uczyniło ją bardziej przystępną i co to ukrywać ciekawszą. Praca Patryka Pleskota czyta się dobrze, ani na moment nie przestając być solidnym opracowaniem naukowym. Autor bardzo sprawnie realizuje swój zamiar zapoznania czytelnika z tajnikami warsztatu, a publikacja nie staje się przez to dziełem li tylko popularyzatorskim czy lekturą na „wstęp do badań historycznych”. Zdecydowanie nie jest to lektura do „poduszki”, szczegóły drobiazgowo przedstawionego stąpania przez bohaterów po szczeblach kariery w PRL-owskiej dyplomacji mogą wręcz nużyć, jednak książka nie odstrasza i naprawdę daje się ją z dużą korzyścią i satysfakcją czytać.

REKLAMA

Baza źródłowa publikacji jest bardzo bogata i obejmuje m.in. materiały z archiwów polskich i amerykańskich, także z archiwów prywatnych, prasę z epoki, (zarówno polsko-: krajową oficjalną i podziemną oraz emigracyjną, jak i obco-, głównie anglojęzyczną), źródła audiowizualne (wypowiedzi w filmach dokumentalnych czy wywiadach radiowych), źródła wywołane (korespondencja z osobami będącymi blisko opisywanych wydarzeń), znaczną liczbę źródeł drukowanych. Obfity jest także zbiór publikacji wykorzystanych przy pracy nad książką.

Autor zwraca uwagę na różnice dzielące obu bohaterów publikacji. Przede wszystkim na wynoszącą dekadę różnicę wieku – byli z roczników 1920 i 1930. W zasadzie nie jest ona duża, jednak sprawiła, że lata wojny i okupacji starszy Spasowski przeżył jako człowiek już pełnoletni i przynajmniej częściowo ukształtowany, młodszy Rurarz był w zasadzie jeszcze dzieckiem. Obydwu przyszłych ambasadorów różniło także pochodzenie społeczne i wartości, z którymi zetknęli się z domu. Romuald Spasowski miał pochodzenie inteligenckie, jego ojciec Władysław był filozofem marksistowskim i działaczem komunistycznym. Matka Anna secundo voto Dryńska wraz ze swym drugim mężem podczas wojny zapisała chwalebną kartę ukrywając Żydów i została Sprawiedliwą Wśród Narodów Świata. Mimo rozwodu rodzice Spasowskiego potrafili dzielić się obowiązkami związanymi z wychowaniem syna, Romuald pozostawał jednak pod wielkim wpływem ojca. Władysław Spasowski zdając sobie sprawę, że nie jest w stanie dłużej ukrywać się przed Niemcami popełnił samobójstwo w warszawskim Ogrodzie Botanicznym.

Wspominam ten fakt, ponieważ z nim wiąże się jedyna pomyłka merytoryczna, jaką udało mi się w książce zidentyfikować. Patryk Pleskot pisze, że po wojnie ciało Władysława Spasowskiego złożono w rodzinnym grobie na stołecznym cmentarzu ewangelicko-augsburskim. W rzeczywistości chodzi o, sąsiadujący zresztą, cmentarz ewangelicko-reformowany. Biorąc pod uwagę, że nieścisłość ta została przeze mnie wykryta jedynie dlatego, że interesuję się obydwoma tymi nekropoliami, w zasadzie przypadkiem (wydawało mi się, że pamiętam nagrobek z nazwiskiem Spasowski i postanowiłem to zweryfikować), a autor wspomina zresztą że Włodzimierz Spasowski przyjął wyznanie reformowane (z pobudek czysto utylitarno-matrymonialnych, jako marksista był wszak zdeklarowanym ateistą), nie jest to rzecz która wpływałaby na wartość pracy.

REKLAMA

Aby dokończyć wątek konfesyjny – sam Romuald Spasowski podczas wojny zakochał się w nastoletniej jeszcze Wandzie Sikorskiej (zresztą krewnej gen. Sikorskiego) i po wojnie wziął z nią ślub kościelny, choć przejął światopogląd ojca. Sprawujący sakrament ksiądz miał powiedzieć Wandzie, aby swą postawą, nienachalnie, starała się nawrócić męża. Chyba się to udało, bowiem po swej ucieczce Spasowski stał się wierzący i przyjął chrzest. Autor stawia ostentacyjną pobożność małżonki wśród czynników mogących mieć wpływ na postępowanie ambasadora, natomiast sam fakt że placówkę objął ktoś żonaty z taką osobą jako przejaw „nieszczelności” systemu PRL-owskiego, bowiem życiorysy i przebieg kariery zarówno Spasowskiego, jak i Rurarza zdawały się zawierać wiele „sygnałów alarmowych” teoretycznie odwodzących od powierzania im ważnych funkcji.

Romuald Spasowski odczuwał identyfikację z poglądami komunistycznymi pod wpływem postaci ojca, Zdzisław Rurarz w rodzinnym domu zetknął się z zupełnie inną atmosferą. Pochodził z rodziny chłopskiej, jego ojciec był praktykującym katolikiem i miał co najmniej incydentalne kontakty z polskim podziemiem niepodległościowym. Jak sam przyznał Rurarz, w innych okolicznościach historycznych prawdopodobnie nigdy nie przyszłoby mu do głowy wiązać się z partią komunistyczną.

Patryk Pleskot szczegółowo opisuje proces edukacji oraz karierę zawodową Spasowskiego i Rurarza, nie uciekając przy tym od spraw drażliwych i niewygodnych. Pisząc o Spasowskim wspomina o jego współpracy z wywiadem PRL (która chyba nie powinna dziwić w przypadku dyplomaty) oraz o zaniedbywaniu rodziny na rzecz pracy zawodowej, niewierności i kryzysie małżeńskim. Drugi tom skoncentrowany jest bardziej na dojrzewaniu do decyzji o ucieczce z placówki, przebiegu samych ucieczek, ich konsekwencjach i reakcjach na nie.

REKLAMA

Autor wskazuje, że „dezercja” obydwu ambasadorów była dla władz PRL poważnym ciosem wizerunkowym i nie bardzo były one w stanie zaradzić jego skutkom. Przez administrację Ronalda Reagana bardziej akcentowana była postać Spasowskiego (jako ambasadora w USA), napisał on też cieszącą się pewnym powodzeniem książkę „The Liberation of One”. Rurarz z kolei rozwinął bliższą współpracę z amerykańskimi środowiskami prawicowymi i prowadził ożywioną działalność publicystyczną. Prognozował m.in. konieczność odejścia w Polsce od realnego socjalizmu na rzecz gospodarki kapitalistycznej, powiązanie gospodarki polskiej z gospodarką zjednoczonych (pisał to jeszcze w latach 80.) Niemiec oraz pewną rolę ludzi ze służb PRL w takiej transformacji.

Wbrew m.in. wyrażonym u progu III RP w sposób szyderczy przewidywaniom Jerzego Urbana, przytoczonym przez autora, po 1989 r., Rurarz i Spasowski nie spotkali się w „nowej” Polsce z większym poklaskiem. Sami też nie kryli daleko posuniętego sceptycyzmu wobec zastanych realiów. Spasowski krytykował ustalenia „okrągłego stołu” i plan Balcerowicza. Ponownie znacznie bardziej radykalny okazał się Rurarz, który nie wierzył w proces przemian, uznawał je (z czasem także samo powstanie Solidarności) za „maskirowkę”, nie wracał do kraju jak twierdził z obawy o swe życie, wielu uczestników życia publicznego uważał za rosyjskich agentów, a nawet wstąpienie Polski do NATO uznał za realizację planu Moskwy, mającego na celu „rozmiękczanie” sojuszu. Z czasem coraz bardziej hołdował spiskowej wizji rzeczywistości (a zwróćmy uwagę, że jego przytoczone wcześniejsze przewidywania wykazały się niemal stuprocentową sprawdzalnością…) i ciężko mu było znaleźć nawet niszowych wydawców dla swych publikacji. W pewnym momencie nawet cały czas taktowny i zdystansowany Patryk Pleskot porównuje niektóre „późne” tezy byłego ambasadora do tych rodem z popularnego serialu „Z archiwum X”.

Omawiana pozycja zdecydowanie zasługuje na zauważenie, a jej autor na uznanie. Dla osób zainteresowanych dekadą lat osiemdziesiątych czy ogólnie epoką PRL, jest to lektura obowiązkowa. Badacze i fascynaci tego okresu historii Polski z pewnością docenią pracę Patryka Pleskota. Książkę polecam także osobom interesującym się historią, a nie mającym formalnego wykształcenia historycznego, dotąd skupiającym się na pracach popularyzatorskich i trochę obawiającym się „progu wejścia” opracowań stricte naukowych. Czytając o ambasadorach Spasowskim i Rurarzu, dzięki przyjętemu przez autora założeniu, można dowiedzieć się sporo o warsztacie pracy historyka i zajrzeć niejako za kulisy tej pracy.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Patryka Pleskota „Rurarz, Spasowski - żywoty równoległe. Wokół ucieczek ambasadorów PRL w grudniu 1981 r.” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone