„Przedsiębiorstwo Antoniego i Józefa Urbanowskich. Rodzina, dzieło, twórcy” – recenzja i ocena

opublikowano: 2014-04-12 14:28
wolna licencja
poleć artykuł:
Polscy historycy stosunkowo rzadko interesują się dziejami rodzimej klasy średniej, a dzieje drobnych przedsiębiorstw, rzemiosła i tworzących je ludzi pozostają w cieniu historii Kronenbergów, Blochów czy Scheiblerów. Recenzowana pozycja nie stanowi przełomu w tym zakresie, stanowi jednak, jak się wydaje, krok w dobrym kierunku.
REKLAMA
Przedsiębiorstwo Antoniego i Józefa Urbanowskich.
nasza ocena:
7/10
cena:
25,00 zł
Wydawca:
Muzeum Miasta Łodzi
Rok wydania:
2013
Liczba stron:
191
Redakcja:
Katarzyna Kuropatwa-Pik, Marcin J. Szymański,
ISBN:
978-83-87434-48-9

W latach 2012–2014 Muzeum Miasta Łodzi realizowało projekt zatytułowany „Zakład Urbanowskich. Rodzina, dzieło, twórcy”, mający za zadanie przeprowadzenie kwerend, organizację wystaw i konferencji, wreszcie zaś wydanie publikacji upamiętniającej dzieje łódzkiego przedsiębiorstwa budowlano-kamieniarskiego Józefa i Antoniego Urbanowskich i tworzącej je rodziny. W 2013 roku nakładem Muzeum ukazała się książka wieńcząca ów projekt. Do jej napisania zaproszeni zostali pracownicy muzeum – historycy i historycy sztuki, jak również pracownicy naukowi łódzkich uczelni: profesorowie Kazimierz Badziak i Krzysztof Stefański z Uniwersytetu Łódzkiego, a także dr hab. Bartosz Walczak z Politechniki Łódzkiej, obecnie łódzki Miejski Konserwator Zabytków. W efekcie powstała wydana w bogatej formie niemal 200-stronicowa książka, składająca się z pięciu rozdziałów merytorycznych oraz epilogu napisanego przez potomkinię rodziny. Czytelnik kolejno jest prowadzony przez dzieje gospodarcze firmy od jej powstania w 1874 roku do upadku w przededniu II wojny światowej, o czym bardzo wnikliwie piszą w dwóch rozdziałach prof. Badziak i Marcin J. Szymański. W kolejnych rozdziałach profesor Stefański, wybitny specjalista w zakresie historii polskiej architektury przełomu XIX i XX wieku, omawia dorobek zakładu na polu sztuki sepulkralnej i sakralnej oraz budownictwa, a Łukasz Grzejszczak – działalność rodziny Urbanowskich na tle łódzkiego środowiska artystycznego. W ostatnim rozdziale natomiast Aneta Kępczyńska-Walczak i Bartosz Walczak prezentują pomniki nagrobne wykonane przez warsztat na tle problematyki konserwatorskiej.

Urbanowscy byli polską rodziną o szlacheckim rodowodzie, zmuszoną – jak wiele innych – przez sytuację ekonomiczną drugiej połowy XIX wieku do opuszczenia wsi i poszukania nowych form zarobkowania w miastach bądź poprzez zaciągnięcie się do pracy urzędniczej. Założyciel łódzkiej firmy Antoni urodził się w roku 1853 w Bolesławcu nad Prosną jako syn zmarłego jeszcze przed jego urodzeniem urzędnika skarbowego. Po ukończeniu czterech klas gimnazjum w Kaliszu i Warszawie oraz praktyki w pracowni rzeźbiarsko-sztukatorskiej Karola Martiniego w Warszawie został na pewnie czas… nauczycielem, by w 1873 założyć własną pracownię w szybko rozwijającej się przemysłowej Łodzi. W ciągu kilkudziesięciu lat udało się stworzyć jemu, a następnie jego synowi Józefowi, świetnie prosperującą firmę, posiadającą m.in. własne zaplecze surowcowe i będącą pionierem mechanicznej obróbki kamieni. W ciągu kilkudziesięciu lat istnienia zakład pozostawił po sobie wiele znakomitych dzieł sztuki w postaci rzeźb, sztukaterii i elewacji zdobiących nagrobki na łódzkim Cmentarzu Starym, ale także kamienic Łodzi i Warszawy, a nawet ambasady RP w Ankarze. Jest to zatem monografia firmy łódzkiej, nie związanej jednak z włókiennictwem i – mimo tworzenia na zlecenie wszystkich grup wyznaniowych – stanowiącej rzadki przypadek polskiego kapitału w wielokulturowej Łodzi.

Przeczytaj też:

REKLAMA

Dzieje firmy Urbanowskich są zatem przykładem sukcesu, jaki mogła odnieść mała rodzinna firma, i to nawet w realiach drapieżnego kapitalizmu przełomu XIX i XX wieku. Losy przedsiębiorstwa, od szybkiego wzrostu w sprzyjających okolicznościach, po konieczność zaciągania kredytów, prowadzącą do tarapatów w sytuacji kryzysu i w konsekwencji do niewypłacalności, są wszak wielce charakterystyczne. Ten zbiór doświadczeń, zilustrowany przez autorów, typowy dla prowadzenia wszelkiej wolnorynkowej działalności gospodarczej, stwarza pokusę przedstawienia dziejów firm takich jak zakład Urbanowskich w formie zbliżonej do praktykowanej na Zachodzie bussiness history. Nasuwa także skojarzenia z obecną sytuacją gospodarczą Polski, zdominowaną właśnie przez małe i średnie, nierzadko rodzinne przedsiębiorstwa. I doprawdy szkoda, że autorzy, trzymając się dość klasycznego układu „Rodzina, dzieło, twórcy” nie poszli taką właśnie drogą, sami piszą wszak, że historia zakładu wpisuje się w charakterystyczne meandry dziejów Łodzi, a nawet kraju.

Nie umniejsza to jednak wartości części historycznej, która wyraźnie dominuje nad fragmentami przygotowanymi przez historyków sztuki i konserwatorów. Nie wnosząc żadnych zastrzeżeń do jakości merytorycznej rozdziałów poświęconych sztuce, łatwo dochodzi się do wniosku, że mogłyby one być o wiele obszerniejsze, a temat oceny spuścizny dorobku artystycznego zakładu na pewno nie został wyczerpany. Być może warto byłoby zresztą przygotować nie jedną, lecz dwie monografie dotyczące zakładu Urbanowskich – pierwszą o charakterze historycznym, drugą zaś skupioną na kwestiach artystycznych? Mimo że książka posiada wiele ilustracji w niezłej jakości, to wydaje się także, że publikacja mogłaby zostać uzupełniona również o album prezentujący dorobek zakładu, zwłaszcza że jest on imponujący. Krzysztof Stefański pisze nawet o olbrzymiej skali i różnorodności prac podejmowanych przez łódzki zakład.

Niedosyt ten, jak zaznaczyłem we wstępie, traktować należy jednak przede wszystkim jako postulaty na przyszłość. Książka „Przedsiębiorstwo Antoniego i Józefa Urbanowskich. Rodzina, dzieło, twórcy” stanowi bowiem dzieło wartościowe, zwracające uwagę na niewątpliwie niedoceniane przez badaczy dzieje średnich firm, a także przybliżające dorobek świetnego przedsiębiorstwa budowlano-artystycznego, którego realizacje tak pod względem ich jakości, jak i zasięgu, miały wymiar zdecydowanie ogólnokrajowy. Praca na pewno powinna stanowić asumpt do dalszych badań nad dziejami bardzo zasłużonych dla kraju przedsiębiorstw średniej wielkości, niezbyt często eksponowanych w tradycyjnej historii gospodarczej. Powinna wreszcie przyczynić się do większego zainteresowania dorobkiem samego zakładu Urbanowskich. Bo czyż przeciętny warszawianin wie, że na przykład łazienkowski pomnik Chopina ma łódzkie korzenie?

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Kamil Śmiechowski
Historyk, doktor nauk humanistycznych, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego. Autor opracowania „Z perspektywy stolicy. Łódź okiem warszawskich tygodników społeczno-kulturalnych 1881-1905 (Łódź 2012)”. Członek Stowarzyszenia Fabrykancka.pl, gdzie zajmuje się promowaniem walki o zachowanie i renowację łódzkich zabytków. Interesuje się historią Łodzi, dziejami prasy oraz architekturą i procesami urbanizacyjnymi.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone