Rosyjska zbrodnia wobec Pamięci

opublikowano: 2014-05-18 17:45
wolna licencja
poleć artykuł:
75 lat mija od rozpoczęcia II wojny światowej, a ponad dwie dekady od rozpadu Związku Radzieckiego. Żyjemy w wolnych krajach jednoczącej się Europy, a mimo to dla Rosji, jest za wcześnie, aby o tamtych wydarzeniach powiedzieć prawdę. Boli to tym bardziej dziś, gdy o swoją suwerenność walczy Ukraina.
REKLAMA

Oprawcy mogą swoim ofiarom odebrać życie, majątek, a czasem nawet godność. Jak uczy nas historia, może to ujść im bezkarnie. Jednak to od nas, od następnych pokoleń, zależy czy ofiarom odebrana będzie tożsamość. Jeśli w pamięci ludzkiej pozostanie prawda, jeżeli na kartach historii zostanie zapisane dlaczego, w jaki sposób i za czyją przyczyną, ofiary „złożyły swe głowy pod gilotynę”, ich tożsamość nie przeminie. Nie staną się zepchniętymi na margines dziejów, efektami ubocznymi procesów, które zmieniły mapę Europy. Nie pozostaną „koniecznymi kosztami” działań wojennych, pustymi liczbami w statystykach. Choć to właśnie do statystyki zwykł porównywać śmierć milionów towarzysz Stalin. Przekazywana, publicznie powtarzana i nauczana prawda o ich historii, przedstawi ofiary jako tragicznych bohaterów narodowych dziejów. Jako sól tej ziemi, na której następne pokolenia budują dziś swoją przyszłość. Sytuacja powojenna sprawiła, że niemożliwe było oddanie ofiarom sprawiedliwości. Dziś, w wolnych krajach Europy Środkowej, możemy chociaż zachować o nich sprawiedliwą pamięć. Jesteśmy to winni ofiarom tamtych straszliwych czasów. Chodzi o pryncypia. O prawdę, niezależnie od sytuacji geopolitycznej.

Oddziały sowieckie wkraczają na terytorium Polski (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 37-221).

Naród łotewski, został przez koleje losu zepchnęły w 1940 roku na tę samą drogę co Polska we wrześniu 1939 roku. Łotysze na przeszło pół stulecia znaleźli się w granicach wrogiego imperium. Dziś władze tego niewielkiego bałtyckiego kraju dzielnie stanęły w obronie tożsamości swych przodków, broniąc własnej tradycji i historii. Ustawa parlamentu w Rydze z 15 maja 2014 roku, wprowadziła odpowiedzialność karną za „publiczne gloryfikowanie, negowanie, usprawiedliwianie lub podawanie w wątpliwość ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości oraz zbrodni wojennych, w tym agresji nazistowskich Niemiec i ZSRR przeciwko Łotwie”.

Ustawa ta jest pięknym przykładem postawy, jaką można przyjąć wobec swojej przeszłości. Sądzę, że tak właśnie powinny postępować kolejne pokolenia. Nowe prawo jest również przykładem odwagi. W demokratycznym świecie, wobec demokratycznego rozmówcy, nie jest trudno stanąć w obronie prawdy. Wobec ludzi spoza kręgu wartości demokratycznych, jest to znacznie bardziej skomplikowane. Kiedy z ust zachodnich dziennikarzy i polityków padają sformułowania o „polskich obozach koncentracyjnych”, nad Wisłą pojawiają się fale protestów i gniewnych okrzyków Jednocześnie jednak w Polsce, niemalże ćwierć stulecia po odzyskaniu suwerenności, nadal pielęgnujemy pomniki radzieckiego okupanta… Odwaga Łotyszy jest dostrzegalna szczególnie właśnie dziś, a więc w chwili, gdy Ukraina walczy o wyrwanie się z rosyjskiej strefy wpływu.

REKLAMA

Armie radzieckie które w 1939 roku poszły na Zachód i wspólnie z hitlerowskimi Niemcami zaczęły dzielić między siebie Europę Środkową, dokonały gwałtu niemożliwego do usprawiedliwienia. Twierdzenia przedstawicieli władz rosyjskich, próbujących relatywizować agresję, brzmią jak ponury żart. Terror i zniszczenie tkanki narodowej na terenach Polski i w krajach bałtyckich stanowią tu koronny argument. Późniejszy zwrot w grze politycznej i wielki wkład Związku Radzieckiego w zwycięstwo nad III Rzeszą, w żadnym stopniu nie usprawiedliwia jego innych czynów. Owszem, Armia Czerwona i maszerujące z nią oddziały NKWD „uratowały świat przed brunatną zarazą”. Oprócz tego jednak ręka w rękę z nazistami utopiła we krwi Polskę, podstępnie opanowała kraje bałtyckie, a w efekcie końcowym, w 1945 roku zalała całą Europę Środkową zarazą w kolorze czerwonym. Więc czy to się podoba rosyjskiemu MSZ czy nie, patrząc w przeszłość, nie sposób nie porównywać III Rzeszy do ZSRR.

Defilada kawalerii radzieckiej w zdobytym Lwowie.

Na Kremlu widzą II wojnę światową po swojemu, w sposób najbardziej sobie odpowiadający. Opowiadają światu fałszywą opowieść, w której radzieckie hufce występują w roli zbawiciela Europy. Takie zachowanie jest niemoralną próbą zniekształcenia historii, a oskarżenia wysuwane przez Moskwę wobec tych, którzy nie przyjmują takiej propagandy, są czystą obłudą. Jak napisał Norman Davies: „bez względu na to, jakiej się użyje miary, stalinowski reżim kwalifikuje się jako «Zło» w taki sam sposób jak III Rzesza (...) siły zbrojne tego złego reżimu (...), odegrały główną rolę w zwalczaniu sił drugiego złego reżimu”.

Obowiązkiem tych, którzy mieli szczęście przyjść na świat po tych strasznych czasach – naszym obowiązkiem – jest niezgoda na przekłamywanie historii. Na celowe, fałszywe pomawianie przeszłości. Nie wolno pozwolić aby choć ziarnko takich niecnych postępków, zakiełkowało w poglądach i umysłach ludzi nie znających prawdy. Jesteśmy to winni zarówno tym co byli przed nami, jak i tym co po nas przyjdą. Jesteśmy to winni samym sobie, własnej tożsamości narodowej.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Kacper Nowak
Z zamiłowania historyk, z zawodu handlowiec. Uważa, że przeszłość powinno się przekazywać jako zestawienie niegdyś żywych obrazów i jak najmocniej wpływać przy tym na wyobraźnię odbiorcy, aby poprzez wizualizację historii wyryć ją w jego myślach i sercu. Autor książki pt. „Tortuga – dzieje wyspy piratów”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone