Sławomir Zajączkowski, Krzysztof Wyrzykowski – „Wilcze tropy 3: Młot” – recenzja i ocena

opublikowano: 2014-02-08 13:16
wolna licencja
poleć artykuł:
Zainteresowanie polskim Podziemiem Niepodległościowym, zainicjowane m.in. monografią „Żołnierze Wyklęci” Jerzego Śląskiego zdaje się mieć coraz lepiej. W Ostrołęce powstaje muzeum poświęcone ich pamięci, a przedstawiciele grup rekonstrukcyjnych również nie zapominają o wyczynach podkomendnych Józefa „Ognia” Kurasia czy Aleksandra „Drągala” Młyńskiego. Komiksowa seria „Wilcze Tropy” z powodzeniem wpisuje się ów nurt popularyzacji postaci tych, którzy postanowili dać czynny odpór instalowanej przez Sowietów władzy.
REKLAMA
Wilcze tropy 3: Młot
nasza ocena:
9/10
cena:
32,00 zł
Wydawca:
Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie
Rok wydania:
2013
Okładka:
miękka
Liczba stron:
40
Format:
21 x 29 cm
ISBN:
9788376295596
Scenariusz:
Sławomir Zajączkowski

Za realizację tegoż cyklu (publikowanego pod szyldem warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej) odpowiada sprawdzony w tej konwencji duet Sławomir Zajączkowski/Krzysztof Wyrzykowski. Jesienią 2013 r. upłynęły już cztery lata od premiery ich pierwszego wspólnego projektu. „Łupaszka 1939” – bo o tym tytule mowa – traktował o losach podpułkownika Jerzego Dąbrowskiego, jednego z najsłynniejszych przedstawicieli tzw. partyzantki powrześniowej, a zarazem prekursora działalności Żołnierzy Wyklętych. Album został na tyle dobrze przyjęty, że doczekał się dodruku oraz przychylnych opinii ze strony zainteresowanych tą konwencją czytelników. W kolejnym roku do dystrybucji trafiła nieformalna kontynuacja w postaci komiksu „Wyzwolenie? 1945”, antologii opowieści poświęconych m.in. Janowi „Bruździe” Taborowskiemu, któremu nie dane było zaznać spokoju wraz z oficjalnym zakończeniem II wojny światowej. Panoszące się jednostki Armii Czerwonej do spółki z podległym PKWN oddziałom bezpieki i LWP (a w szerszym kontekście – porządek jałtański) uniemożliwiły złożenie broni najbardziej zdeterminowanym patriotom. Również ten tom cieszył się na tyle dużym zainteresowaniem, że zdecydowano się na zainicjowanie pełnowymiarowej serii pod wspólnym tytułem „Wilcze tropy”.

Ów cykl, którego premierowy epizod opublikowano podczas I Festiwalu Komiksu Historycznego (czerwiec 2011 r.), jak do tej pory doczekał się trzech odsłon. Najnowsza, poświęcona Władysławowi Łukasiukowi ps. „Młot”, po raz kolejny przenosi czytelnika w realia Polski porzuconej na pastwę Stalina. Nie w pełni świadomi zdrady ze strony zachodnich aliantów przedstawiciele Armii Krajowej na miarę swoich środków usiłują stawić czoła sowieckiemu okupantowi. Wśród nich jest również wspomniany Władysław Łukasiuk, który – jako osobnik wyzbyty złudzeń wobec nowej władzy – przyłącza się do kolejnych zgrupowań niepodległościowców – początkowo do oddziału ppor. Teodora „Szumnego” Śmiałowskiego, a następnie mjr. Zygmunta Szendzielarza, osławionego drugiego „Łupaszki”. W październiku 1946 r. Łukasiuk został mianowany dowódcą 6 Wileńskiej Brygady AK i przez prawie trzy kolejne lata dawał się we znaki cywilnym przedstawicielom narzuconego Polsce reżimu, a przede wszystkim jednostkom Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

REKLAMA

Zaprawiony w bojach, okazał się dla komunistycznych żołdaków wyjątkowo niebezpiecznym przeciwnikiem. Z powodzeniem przeprowadził szereg akcji, spośród których za najbardziej brawurową uznaje się atak na posterunek KBW w Siemiatyczach 11 maja 1945 r. To właśnie temu wydarzeniu autorzy komiksu poświęcili szczególnie wiele miejsca. Sprawnym rozwiązaniom narracyjnym, pełnym przypisanych konwencji komiksu wojennego fajerwerków, towarzyszy również przekaz na swój sposób metaforyczny. Scena, w której ubecki donosiciel wykrzykuje groźby pod adresem Łukasiuka i jego podkomendnych ([Zdechniecie w naszych lochach! Już my się postaramy o to, żeby nikt nigdy nie znalazł waszych grobów!]), oddaje bowiem faktyczny bieg wypadków, który stał się udziałem tysięcy przedstawicieli Podziemia Niepodległościowego, czy to poległych na polu walki, czy też zamęczonych w ubeckich katowniach.

Wspomniana scena niejako w pigułce oddaje skłonność autora scenariusza do filmowej narracji. Stanowi to jeden z głównych znaków rozpoznawczych taktyki scenopisarskiej stosowanej przez Zajączkowskiego, a przy okazji wskazuje różnicę pomiędzy nim a innym scenarzystą współpracującym z IPN-em (tym razem oddziału rzeszowskiego), tj. Wojciechem Birkiem. Wspomniany twórca, w odróżnieniu od scenarzysty „Młota”, zdaje się preferować nieco bardziej tradycyjną formułę opowieści, co przejawia się prezentacją fabuły za pośrednictwem wszechwiedzącego narratora oraz nadaniem większego znaczenia wewnętrznym monologom bohaterów jego komiksów („Wbrew nadziei – Opowieść o Łukaszu Cieplińskim ps. Pług”, „Uwolnić więźniów”, „Cichociemni z Ospy”). Przy czym nie sposób wartościować obu sposobów prezentacji podjętego tematu, bo to już zadanie dla ewentualnych odbiorców tych utworów. Pozwala to natomiast wyrobić sobie wyobrażenie o skali możliwości narracyjnych, jakie zdolnemu twórcy oferuje komiksowe medium.

Scenarzysta „Młota”, jakkolwiek celujący przede wszystkim we wzmiankowanej narracji filmowej, nie zaniechał zamieszczenia dodatkowych informacji na zasadzie dygresji. Tak się sprawy mają w przypadku perypetii „Szumnego”, dzięki czemu dowiadujemy się, że ów Żołnierz Wyklęty poległ w starciu z 1 Warszawską Brygadą Pancerną im. Bohaterów Westerplatte. Bowiem wbrew bajdom Janusza Przymanowskiego i Agnieszki Osieckiej wspomniana jednostka tzw. Ludowego Wojska Polskiego, zanim (…) do domu wróciła, w piecu napaliła, została wprost z Berlina skierowana do likwidacji Podziemia Niepodległościowego na Północnym Mazowszu i Podlasiu. Tym samym Zajączkowski za pomocą ledwie jednego kadru obala kolejny relikt propagandy rodem z PRL. W innym miejscu (tuż przed sceną przy posterunku granicznym nad Bugiem) sygnalizuje głęboką nieufność szeregowych żołnierzy LWP wobec przedstawicieli bezpieki oraz ogólnie władzy „namaszczonej” przez PKWN. Ponadto za pośrednictwem jednego z rekrutów oddziału „Młota” trafnie definiuje on, czym w istocie były jednostki KBW. Wydaje się, że można do odczytać jako polemikę z bagatelizowaniem roli odegranej przez tę formację w procesie stalinizacji powojennej Polski. Niby drobne akcenty, a jednak stanowią ważny składnik waloru poznawczego tej publikacji. Jakby tego było mało, obok tzw. wielkiej historii Zajączkowski zdołał sprawnie wkomponować osobisty wątek z życia Łukasiuka: dramat rozdzielonej rodziny i jej bezpardonowe prześladowanie przez reżim komunistyczny. Na dokładkę odrobiny humoru dostarcza drobny epizod z udziałem swego czasu hołubionej działaczki tzw. Związku Patriotów Polskich, Wandy Wasilewskiej, a zwłaszcza wygłoszona z charakterystyczną dla niej swadą sentencja.

REKLAMA

Stwierdzenie, że z każdą kolejną realizacją ilustrator tej serii, Krzysztof Wyrzykowski, radzi sobie z materią komiksu coraz lepiej, jest najzwyczajniej truizmem. Droga, którą przeszedł on od pierwszego tego typu przedsięwzięcia (zrealizowanego wspólnie z Mariuszem Wójtowiczem-Podhorskim „Westerplatte: Załoga śmierci”) okazała się dla jego warsztatowych umiejętności wyjątkowo owocna. Owszem, bywają momenty, że wspomniany plastyk miewa problemy z pełnym oddaniem indywidualizmu portretowanych przezeń postaci (np. w scenie przedstawiania oficerów z oddziału „Łupaszki”, spośród których aż trzech jest niepokojąco do siebie podobnych). Tego typu przypadków jest już jednak dostrzegalnie mniej niż w poprzednich tytułach sygnowanych przez Wyrzykowskiego, a on sam zdaje się godnym kontynuatorem nurtów w komiksowej ilustracji reprezentowanych zarówno przez Grzegorza Rosińskiego („Skarga Utraconych Ziem”, „Thorgal”), jak i włoskiego twórcę Mila Manarę („HP i Giuseppe Bergman”, „Borgia”). Stąd konsekwentna tendencja do realistycznego ujmowania świata przedstawionego, w którym ważną rolę odgrywają nie tylko protagoniści oraz ich reżimowi przeciwnicy, ale także szczegółowo ujęta przyroda polska. Znakomicie prezentuje się zwłaszcza kolorystyka tego tomu, wyzbyta generowanego programami graficznymi efekciarstwa – Wyrzykowski bowiem nakłada barwy tradycyjnymi metodami.

REKLAMA

Podobnie jak w przypadku wcześniejszych publikacji komiksowych warszawskiego IPN, również i tym razem nie zabrakło dodatku historycznego wzbogaconego o reprodukcje fotografii m.in. głównego bohatera komiksu. Co prawda fabuła komiksu, jako utworu w pełni samodzielnego, zawiera spójny przekaz, nie da się jednak ukryć, że we wzmiankowanym dodatku zamieszczono co najmniej kilka dodatkowych informacji, na które ze względu na konieczność selekcji materiału źródłowego zabrakło miejsca w komiksie.

Biorąc pod uwagę, że losy poszczególnych kontestatorów porządków zaistniałych w Polsce tuż po roku 1944 splatają się ze sobą (np. postać „Młota” przewija się na kartach pierwszego tomu „Wilczych tropów”), można śmiało mówić o czymś na kształt komiksowego „uniwersum Żołnierzy Wyklętych”, które wraz z rozwojem serii będzie ulegało rozszerzeniu. Okazji ku temu raczej nie zabraknie, bo w zapowiedziach wydawniczych warszawskiego IPN figuruje już kolejny tom cyklu Zajączkowskiego i Wyrzykowskiego poświęcony osobie Hieronima „Zapory” Dekutowskiego. Co więcej, jest bardzo prawdopodobne, że seria będzie kontynuowana, a i sami autorzy wciąż rozważają albumową edycję publikowanej dotąd jedynie w odcinkach (na łamach jednego z dodatków do dziennika „Rzeczpospolita”) opowieści o Józefie „Żelaznym” Badosze. Przedsięwzięcie wypada uznać nie tylko za profesjonalnie zrealizowaną i wartościową rozrywkę samą w sobie, ale też odtrutkę na przejawy komunistycznej manipulacji historią tego sortu, co komiksowe wersje „Stawki większej niż życie” i „Podziemnego Frontu”.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Przemysław Mazur
Rodem z Lublina; absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Interesuje się dziejami kultur mezopotamskich, hiszpańskich odkryć geograficznych oraz religioznawstwem. Nie oparł się również urokowi komiksu i fantastyki. Publikował m.in. w „Mówią Wieki” i kwartalniku „Fronda”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone