„Sobibór” - red. Marek Bem – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-01-07 22:15
wolna licencja
poleć artykuł:
Według opracowanych z premedytacją planów nazistów ani więźniów, ani ofiar Sobiboru miało nie być. Pamięć o 250 tys. zagazowanych ludzi miała nigdy nie zaistnieć w nowej, powojennej rzeczywistości.
REKLAMA
„Sobibór”
Wydawca:
Karta
Liczba stron:
128
Format:
15 x 21 cm
ISBN:
9788361283218

Po byłym obozie zagłady w Sobiborze dzisiaj pozostałoby prawdopodobnie tylko zaorane pole zarośnięte drzewami zasadzonymi tam w 1943 r. Gdyby nikt nie przechował historii tego miejsca, naziści osiągnęliby zamierzony plan. Jednak siła woli przetrwania i upamiętnienia ofiar była w tamtejszych więźniach silniejsza niż jakikolwiek terror narzucony im przez Niemców.

Do dzisiaj przetrwało kilkaset relacji byłych więźniów Sobiboru – Żydów, którzy pracowali w obozie. Dwanaście z nich zostało umieszczonych w książce pt. „Sobibór”, przygotowanej w ramach serii „Żydzi polscy” przez Ośrodek Karta oraz Dom Spotkań z Historią.

Świadkowie eksterminacji Żydów opowiadają kolejno o morderczych transportach, obozowych zasadach, ciężkiej pracy, nieludzkim lęku, cierpieniu, terrorze, ale nie tylko. Wspominają również o codziennym życiu, w którym mimo tak ekstremalnej sytuacji znajdowano miejsce na rozmowy, przyjaźnie, słuchanie muzyki, śmiech a nawet na miłość.

Kiedy po wojnie konfrontowano relacje więźniów obozu Auschwitz ze wspomnieniami ocalonych z Sobiboru wielu nie mogło uwierzyć jak bardzo różniły się te miejsca. Więźniowie byłego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu nie rozumieli, że pracujący w Sobiborze Żydzi nie chodzili w pasiakach, mieli do dyspozycji łaźnie, mogli zmieniać ubrania, odwiedzać się wzajemnie w barakach. Jednak zaprojektowany przez nazistów system był bardzo dokładnie przemyślany. Sobibór był przecież obozem natychmiastowej, masowej zagłady. Niemcy nie mogli dopuścić do buntów ani przewrotów. Było ich tam zaledwie kilkunastu. Razem z ukraińskimi pomocnikami cała załoga obozu liczyła ok. 150 osób. W przeciwieństwie do więzionych tam ludzi (ok. 600) oraz setek tysięcy Żydów, którzy przywożeni byli codziennie z całej Europy, ekipa dowodząca obozem była w rzeczywistości niewielką grupką.

Dlatego też Niemcy zachowywali wszelkie środki ostrożności. Zrezygnowano z pasiaków żeby stworzyć złudzenie zwyczajnego miejsca, niekojarzącego się z więzieniem, obozem i śmiercią. Więźniowie pracujący przy transportach musieli być czyści, schludni i zadbani, żeby nie wzbudzać podejrzeń wśród przybywających do obozu Żydów. Wejście do obozu otaczały kwiaty oraz domy z czerwonymi dachówkami, a naziści grzecznie przemawiali do osób z kolejnych transportów. Pozorowanie zostało przez Niemców opracowane do perfekcji. Ze strachu przed różnymi chorobami naziści zezwolili więźniom na korzystanie z łaźni oraz częste zmienianie ubrań na czyste; aby nie dopuścić do buntów, z przymrużeniem oka traktowali wzajemne wizyty więźniów. Wszystko było przemyślane i zaplanowane. Terror, głód oraz przemoc miały zabić w ludziach siłę, chęć walki, wolę życia. Niemcy jednak nie przewidzieli, że ten „słaby naród podludzi” będzie zdolny do wyższych uczuć, zechce zemsty oraz wolności.

REKLAMA

Obóz zagłady w Sobiborze został zlikwidowany po ponad roku funkcjonowania (mordowanie Żydów trwało tam od kwietnia 1942 r.) w wyniku buntu więźniów, który wybuchł 14 października 1943 r. Na skutek powstania z obozu uciekło ok. 300 osób. Wojnę przeżyło co najmniej 80 więźniów. Część z nich poświęciła prawie całe swoje powojenne życie upamiętnianiu ofiar nazistowskiego reżimu. Autorzy wspomnień zawartych w książce to chyba najwytrwalsi strażnicy pamięci o ofiarach: Mosze Bahir, Icchak Lichtman, Eda Lichtman, Jakub Biskupicz, Estera Raab, Aron Licht, Filip Białowicz, Aleksander Paczerski, Jehuda Lerner, Stanisław Szmajzner, Mordechaj Goldfarb oraz Tomasz Blatt. Mimo tego, że niektórzy już nie żyją, to dzięki ich działalności zrekonstruowano plany obozu, a w miejscu kaźni postawiono pomniki i tablice. Pamięć o Sobiborze przetrwała we wspomnieniach pomimo ogromnych wysiłków nazistów by tak się nie stało. Każda z tych historii jest formą oporu, wciąż aktualną wobec coraz częściej pojawiających się teorii negujących Holokaust.

Zaskakujące są ludzkie losy. Jeden z ocalałych z Sobiboru, którego relacja znajduje się również w tej książce – Tomasz Blatt – po latach zdecydował się na rozmowę ze swoim oprawcą – Karlem Frenzlem, trzecim dowódcą Sobiboru. Rozmowa trwała cztery godziny, ze spotkania zachowało się nawet zdjęcie: grubszy, starszy pan w okularach i swetrze w romby siedzący obok mężczyzny w średnim wieku patrzącego w jakiś punkt na stole, z zaciśniętymi dłońmi. Szkoda, że nie umieszczono tej rozmowy w książce. Byłoby to szokujące podsumowanie historii sobiborskich ofiar i zbrodniarzy.

Redakcja: Michał Przeperski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Anna Augustowska
Absolwentka judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obecnie studentka Instytutu Historycznego na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się szeroko pojmowaną kulturą jidysz oraz herstorią. Z urodzenia lublinianka, z sentymentu krakowianka, a z zamiłowania warszawianka. Feministka.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone