„Wiedza o społeczeństwie. Repetytorium dla maturzysty” - pr. zbior. – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-01-06 12:45
wolna licencja
poleć artykuł:
Matura zbliża się wielkimi krokami. Wszystkim abiturientom, którzy będą zdawać egzamin dojrzałości z Wiedzy o Społeczeństwie z pomocą przychodzi Wydawnictwo Difin prezentując swoje „Repetytorium”. Czy warto po nie sięgnąć?
REKLAMA
Olga Pytlińska-Markowicz, Marcin Markowicz, Rafał Dolecki
Wiedza o społeczeństwie. Repetytorium dla maturzysty
cena:
55,00 zł
Wydawca:
Difin
Okładka:
miękka
Liczba stron:
512
ISBN:
978-83-7641-275-7

WOS to jeden z najczęściej zdawanych na maturze egzaminów z tzw. puli przedmiotów dodatkowych. Choć wybierany jest przez licealistów chętnie, to jednak wyniki nie zawsze są zadawalające. Egzamin z pozoru łatwy, jest jednak zdradliwy i bywa trudniejszy od rzadziej wybieranej historii.

Na 512 stronach, autorzy starają się przybliżyć najważniejsze pojęcia, definicje oraz zagadnienia związane ze współczesnym życiem politycznym, gospodarczym i społecznym. Treść rozpisana jest na piętnaście rozdziałów w tym: Społeczeństwo, Mass media i opinia publiczna, Naród i obywatel, Demokracja, Polityka i ideologie, Partie polityczne i systemy partyjne, Państwo, Ustrój Rzeczpospolitej w świetle Konstytucji, Prawo, Prawa człowieka, System bezpieczeństwa międzynarodowego i współpracy, Unia Europejska, Globalizacja i problemy współczesnego świata, Polska polityka zagraniczna, Zagadnienia ekonomiczne. Zakres podejmowanych tematów obejmuje więc program nauczania WOS w szkole średniej oraz problematykę, której znajomość wymagana jest na egzaminie dojrzałości. Rozdziały ułożone są w sposób sensowny tak, aby każdy kolejny był uzupełnieniem poprzedniego. Układ taki sprzyja więc systematycznej nauce.

Narracja w „Repetytorium” opiera się w większości na formule zbliżonej do notatki. Autorzy w sposób skrótowy definiują pojęcia, wyliczają problemy, cechują omawiane zjawiska lub rzeczy itp. Streszczanie w formule notatek ułatwia co prawda uczenie się skomplikowanych pojęć, ale utrudnia ich pełne zrozumienie. Trzeba jednak pamiętać o charakterze wydawnictwa, które stawia sobie za cel przede wszystkim być pomocą w powtórce i utrwaleniu materiału. Zapewne stąd też zastosowana formuła narracji. Autorom brakuje jednak konsekwencji. O ile bowiem duża część treści wygląda tak jak to przedstawiłem powyżej, o tyle zdarzają się wypadki bardziej dogłębnego omówienia tematu, a narracja ma charakter opisowy. Ten sposób stosowany jest jednak od czasu do czasu i dotyczy tylko niektórych zagadnień.

W książce znajdziemy również tabele, wykresy, diagramy itp. Generalnie, ich umieszczenie ocenić można wysoko, gdyż dodatkowo uczą korzystania z tego typu źródeł. Większość z nich jest czytelna i znacznie ułatwia zrozumienie tematu. Nie brakuje jednak wad.

REKLAMA

Jedną z nich może być fakt, że wydrukowane zostały w bieli i czerni, co, choć zrozumiałe w kontekście kosztów druku, utrudnia korzystanie z nich. Jest to szczególnie wyraźne w kontekście wielokolorowych mapek, gdzie różne odcienie szarości zlewają się w jeden, co wymaga większego skupienia w pracy nad wskazanym źródłem. Można się też zastanawiać nad tym czy rzeczywiście niezbędne były wszystkie wstawiane tabele czy wykresy.

Kolejnym zarzutem może być fakt, że niektóre z tabel są nieaktualne i wprowadzają ucznia w błąd. Tak jest zwłaszcza w przypadku tabeli dotyczącej najważniejszych partii politycznych w Polsce. Wiadome jest co prawda, że proces wydawniczy uniemożliwił zapewne autorom uwzględnienie w niej Ruchu Palikota, Polska Jest Najważniejsza czy Solidarnej Polski, ale jeśli w książce z 2011 roku wśród głównych polskich partii znajdujemy Samoobronę RP, Ligę Polskich Rodzin, czy Unię Polityki Realnej, to można się zastanawiać nad wartością edukacyjną takiego zestawienia. Dodatkowym zarzutem wobec tej tabeli może być fakt, że obejmuje ona rzeczy w polityce zmienne takie jak liderzy partii (dodatkowo pojęcie lider stosowane jest tu na równi z przywódcą). I tak przewodniczącym SLD jest Grzegorz Napieralski. Osoba dziś korzystająca z tej tabeli zostałaby więc wprowadzona w błąd. W materiałach edukacyjnych powinno się więc albo pominąć ten element skupiając się jedynie na logo, programach, ogólnej charakterystyce, lub wymienić kilku liderów najbardziej kojarzących się z daną partią.

Kilku tabelom zarzucić można chaotyczne przekazywanie treści. Tak jest np. w przypadku tabeli dotyczącej głównych nurtów ideologicznych, która razi nieczytelnością mieszając w sobie trochę historii (mocno uproszczonej), trochę spraw związanych z założeniami idei i trochę omówienia współczesnych losów wymienionych prądów myśli politycznej. Wczytywanie się w zapisane małym druczkiem strony jest więc męczące i dużo prościej byłoby chyba omówić te zagadnienia w sprawnej narracji.

REKLAMA

Przy szeregu tabel, diagramów, wykresów, brakuje też odautorskiego omówienia. Tak jest np. w przypadku tabel dotyczących przekazywania 1% na rzecz organizacji pożytku publicznego. Choć na tabeli zauważalny jest wyraźny wzrost (od 2007 roku) liczby podatników i wpływów z tego tytułu na rzecz OPP, to aż prosi się, aby autorzy spróbowali wyjaśnić skąd wzięła się tak radykalna zmiana wskaźników. W tym kontekście można również postawić zarzut, że część wspomnianych dodatków graficznych nie jest zatytułowana, stąd musimy się jedynie domyślać co przedstawiają.

Całej publikacji towarzyszy przytłaczający wręcz chaos. Autorzy rażą niekonsekwencją. Część pojęć definiowanych jest w szarych ramkach z boku tekstu inne w ramach tekstu, inne znowu nie są definiowane. Tak np. w rozdziale dotyczącym gospodarki mamy wymienione pojęcia fizjokratyzmu i merkantylizmu, omówione zostają ich cechy, ale konkretnej definicji nie znajdujemy. Nie wiadomo więc do końca dlaczego pewne pojęcia są definiowane w taki lub inny sposób, a dlaczego innych się nie definiuje. Nie do końca rozumiem też politykę pogrubiania pewnych fragmentów. Zazwyczaj w takich tekstach pogrubia się definicje czy fragmenty tekstów o kluczowym znaczeniu. Choć autorzy zasadniczo trzymają się tej zasady, to w wielu miejscach pogrubień brakuje, lub zostały dodane bez większego powodu.

Wspomniany chaos odbija się też na sferze redakcyjnej. Książka jest kiepsko zredagowana: rażą białe plamy spowodowane prawdopodobnie problemami związanymi ze wstawianiem rysunków do tekstu. Rysunki sprawiły zresztą redaktorom szczególne problemy, gdyż w wielu miejscach powodują wyraźne rozjeżdżanie się tekstu. Sama narracja obfituje w literówki, drobne błędy stylistyczne czy interpunkcyjne, co obciąża osoby odpowiedzialne za przygotowanie książki do druku.

REKLAMA

Choć znacząca część tematów omówiona została w „Repetytorium” w sposób zadowalający to można mieć sporo zastrzeżeń do miejsc w których autorzy odwołują się do historii. Wiele zarzutów można postawić np. części dotyczącej kształtowania się idei demokratycznych. Po pierwsze obfituje ona w zbyt duże uproszczenia (np. definicja demokracji szlacheckiej wydaje się być mocno anachroniczna i niepotrzebnie uwypuklająca jedynie fakt uprzywilejowania jednego ze stanów, bez podkreślenia specyfiki ustrojowej), po drugie zaś do rozwoju myśli demokratycznej wpycha szerzej nieznanego Jana Niemojewskiego, a pomija np. konfederację warszawską, która w kontekście kształtowania się idei współczesnej demokracji jest o wiele istotniejsza od poglądów anonimowego ariańskiego działacza. Anachronizmem jest też wyraźne oddzielanie dziejów polskiej demokracji od ogólnoświatowego trendu. Wyrabia to w czytelniku mylne przekonanie, że nasza staropolska demokracja w żaden sposób nie wiązała się ze światowymi prądami tradycji demokratycznej.

Podsumowując, „Repetytorium” jest ciekawą książką, która niewątpliwie może pomóc w nauce. Systematyzuje wiedzę, przedstawia szereg definicji, starając się jednocześnie robić to w sposób w miarę szczegółowy. Razi jednak chaos i niekonsekwencja w sposobie przekazywania treści. Książka przypomina raczej zestaw luźnych notatek, których sposób wykonywania zależny był od humoru, chęci lub kreatywności autorów. Brakuje tu spójnej wizji, co utrudnia korzystanie z tej publikacji w kontekście przygotowań maturalnych. Cieszy fakt występowania dużej ilości materiałów nietekstowych (tabel, diagramów, map) choć wymienione wcześniej wady obniżają ich wartość.

W „Repetytorium” uczeń znajdzie więc wszystko to czego może spodziewać się na maturze zaś dzięki materiałom graficznym udoskonali swoją umiejętność korzystania z nich. Dostanie jednak książkę wewnętrznie chaotyczną i często pozbawioną konsekwencji w przedstawianiu treści. Ale, jak mówi mitologia, na początku zawsze jest jakiś chaos.

Redakcja: Michał Przeperski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone