Witold Szolginia – „Tamten Lwów”, tom 2 – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-12-24 12:53
wolna licencja
poleć artykuł:
Choć Królewskie Stołeczne Miasto Lwów zamieniło się w Lviv, wciąż jednak mamy szansę przespacerować się jego uliczkami.
REKLAMA
Witold Szolginia
Tamten Lwów, tom 2. Ulice i place
nasza ocena:
7/10
cena:
33,90 zł
Wydawca:
Wysoki Zamek
Rok wydania:
2011
Okładka:
miękka
Liczba stron:
280
Format:
145 x 205 mm
ISBN:
978-83-931373-1-2

Arbiter leopoliensis

Witold Szolginia był lwowiakiem, lwowianinem i lwowianistą, jak określił go Andrzej Kaczorowski. Jerzy Janicki był jeszcze mniej oględny, opisując Szolginię: absolutny rebe. Po papiesku nieomylny w kwestiach lwowskich. Z wykształcenia architekt, absolwent Politechniki Krakowskiej, choć studia rozpoczął jeszcze w 1944 na Politechnice Lwowskiej, stał się skarbnicą wiedzy o przedwojennym Lwowie, jego ludziach, budynkach i po prostu życiu. Autor niezliczonej ilości książek, artykułów, słuchowisk i odczytów o mieście, którego już nie ma. Recenzowana pozycja jest drugim tomem monumentalnego ośmioksięgu o Lwowie, gdzie każda część odpowiada innemu aspektowi życia Miasta pod Wysokim Zamkiem.

Palcem po mapie

Szolginia zabiera czytelnika w wirtualną przechadzkę po Lwowie. Siedzimy przed gawędziarzem i śledząc plan miasta, obserwujemy ze szczegółami architekturę, ludzi, handel, życie uliczne, a Autor każdy mijany zaułek okrasza różnorakimi ciekawostkami. Aspekt poruszony w tomie drugim to głównie lwowskie ulice i place, ale często spotkamy się także z charakterystycznymi sklepami, kawiarniami i pomnikami, dla których teoretycznie przeznaczony jest osobny tom.

Z przyjętej formuły wynika pierwsza wada książki. Otóż przy takiej podróży nie sposób opisać wszystkich ulic lwowskich. Otrzymujemy więc kilka wyimków z planu miasta, wiele zaś ulic zostało pominiętych. Uważam jednak, że w ogólnym rozrachunku więcej korzyści można odnieść z tak barwnego opisania pojedynczych ulic, niż przeczytania ogólników na temat każdej z nich. Książka jest wspomnieniami Szolginii ze Lwowa, nie zaś przewodnikiem po tym mieście. Uważam więc, że rzekoma wada tak naprawdę nią nie jest.

Wspomnienia wiążą się z pewną konwencją, i ta właśnie może stanowić pewien problem przy lekturze. Otóż są one spisane językiem niezwykle osobistym. Ciągłe wzmianki o „ tamtym Lwowie”, wplatanie osobistych wątków, posiłkowanie się poezją, czasem nawet własnego pióra, i ogólna konwencja, w jakiej napisana jest praca… Trzeba się przygotować na obszerne akapity osobistych wspomnień, niejednokrotnie zapożyczanych także od Lema lub Parandowskiego. Na co drugiej stronie znajdziemy też fragmenty pełne nostalgii, rozrzewnienia i pewnej czułości. Cóż, jest to prawo Autora, ale dla niektórych czytelników tak specyficzny sposób pisania może okazać się niestrawny.

REKLAMA

Jeśli wyłączyć ten wymiar osobisty (co jest trudne, biorąc pod uwagę, jak wyraźnie jest on zaznaczony), język książki jest bez zarzutu. Jest to świetna gawęda w wykonaniu wytrawnego znawcy tematu, miło się ją czyta i wyobraża, że faktycznie przechadzamy się ulicami Lwowa.

Na osobne podkreślenie zasługuje świetny w tym kontekście pomysł wydawnictwa Wysoki Zamek. Do książki jest mianowicie dołączona mapa Królewskiego Stołecznego Miasta Lwowa. Nie byle jaka, lecz reprint mapy z 1938 roku. Można więc towarzyszyć Szolginii, wiodąc dosłownie palcem po własnej mapie. Pomysł uważam za świetny, wydatnie podnoszący ocenę pozycji.

Na pochwałę wydawca zasługuje także za świetne dobranie materiałów zdjęciowych. Fotografii jest sporo i doskonale obrazują słowa Autora, zarówno oddając historię miasta, jak i klimat osobistych reminiscencji Szolginii.

Kupici gazetu, batiar?

„Tamten Lwów” jest książką szalenie specyficzną. Wszystkie wady, jakie chciałbym wytknąć, Szolginia usprawiedliwia sam albo we wstępie, albo w tekście, w sposób na tyle przekonywający, bym przymknął na nie oko. Dostajemy do rąk potężny zbiór ciekawostek i „smaczków” dotyczących Lwowa, podany przystępnie i interesująco. Jest to pozycja ciekawa i napisana świetnym językiem, wydatnie wzbogacona mapą. Jeśli więc kogoś nie razi swoista pretensjonalność, z jaką wiążą się osobiste wspomnienia każdego rodzaju, zaś interesuje historia Miasta pod Wysokim Zamkiem – wówczas gorąco polecam.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Przemysław Mrówka
Absolwent Instytut Historycznego UW, były członek zarządu Koła Naukowego Historyków Wojskowości. Zajmuje się głównie historią wojskowości i drugiej połowy XX wieku, publikował, m. in. w „Gońcu Wolności”, „Uważam Rze Historia” i „Teologii Politycznej”. Były redaktor naczelny portalu Histmag.org. Miłośnik niezdrowego trybu życia.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone