Włodzimierz Nowak, Violetta Szostak – „Onyszkiewicz. Bywały szczęśliwe powroty” – recenzja i ocena

opublikowano: 2022-05-02 09:36
wolna licencja
poleć artykuł:
Wydawnictwo Agora, anonsując wywiad rzekę z Januszem Onyszkiewiczem, kusi czytelnika stwierdzeniem, że „tą jedną biografią można wypełnić kilka życiorysów”. I rzeczywiście, dzięki tej publikacji możemy poznać himalaistę, pracownika naukowego, działacza opozycji demokratycznej w PRL, w wolnej Polsce polityka i ministra obrony, wreszcie – last but not least – męża i ojca. Czy dzięki temu książka jest kilka razy ciekawsza niż inne biografie?
REKLAMA

Włodzimierz Nowak, Violetta Szostak – „Onyszkiewicz. Bywały szczęśliwe powroty” – recenzja i ocena

Włodzimierz Nowak, Violetta Szostak
„Onyszkiewicz. Bywały szczęśliwe powroty”
nasza ocena:
7.5/10
cena:
54,99 zł
Wydawca:
Agora
Rok wydania:
2022
Okładka:
miękka
Liczba stron:
400
Premiera:
13.04.2022
Format:
230 x 30 x 150 [mm]
ISBN:
978-83-268-3774-6
EAN:
9788326837746

Rozmowę, która stanowi treść książki „Bywały szczęśliwe powroty” przeprowadzili Włodzimierz Nowak i Violetta Szostak, dwoje dziennikarzy związanych z „Gazetą Wyborczą”, publikujących na łamach różnych dodatków tego dziennika („Duży Format”, „Wysokie Obcasy”). Włodzimierz Nowak odpowiada też za dział reportażu na portalu OKO.Press. Omawiana pozycja nie jest debiutem autorskiego duetu jeśli chodzi o wywiad rzekę z politykiem – wcześniej Nowak i Szostak przygotowali rozmowę z prezydentem Poznania Jackiem Jaśkowiakiem.

Treścią rozmowy jest – jak nietrudno się domyślić – życie Janusza Onyszkiewicza. I należy zgodzić się, że jest to życiorys bardzo urozmaicony i po prostu ciekawy. Dzieciństwo urodzonego w 1937 r. we Lwowie Onyszkiewicza przypadło na lata wojny. Od najmłodszych lat towarzyszyła mu świadomość zbrodni dokonanych przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej. Choć rodzina Onyszkiewicza nie padła bezpośrednio ich ofiarą, to jednak rodzice bohatera książki z powodu wojennych doświadczeń mieli wyczuwalny dystans do Ukraińców. Było tak, mimo że babcia Onyszkiewicza sama była Ukrainką, czy jak wtedy częściej mawiano Rusinką. Jej córka identyfikowała się już jednak z polskością i kulturą polską. Pokazuje to, jak nieostre i nieoczywiste były sprawy tożsamości narodowej na styku różnych kultur jeszcze stosunkowo niedawno. Sam Onyszkiewicz zwraca uwagę na te uwarunkowania domu rodzinnego, bo jako polityk uczestniczył w polsko-ukraińskim pojednaniu i współpracy oraz musiał zaakceptować fakt, że jego rodzinny Lwów nie powróci już w granice Polski.

Powojenne życie rodzinne Onyszkiewiczów w Warszawie to losy bezpartyjnych pracowników umysłowych, może nie specjalnie uprzywilejowanych, ale też nie szykanowanych i cieszących się niezłym na tle PRL standardem życia, choć powojenna bieda czasem naprawdę dawała się we znaki. Do podstawówki Janusz chodził z dziećmi niejednego prominenta, następnie ukończył liceum (choć mówiło się wciąż „po przedwojennemu” „gimnazjum”) Reytana, które nie było jeszcze szkołą koedukacyjną. Mimo niezrozumienia ze strony rodziców zdecydował się na studia matematyczne. Szczególnie ojciec uważał, że uzdolnienia w przedmiotach ścisłych otwierają mu drzwi na bardziej perspektywiczne kierunki jak łączność. Onyszkiewicza pociągała jednak matematyka.

Prawdziwymi pasjami młodego mężczyzny były jednak speleologia, alpinizm i himalaizm, w których mógł poszczycić się niemałymi osiągnięciami. Z miłością do penetracji jaskiń oraz zdobywania górskich szczytów łączyła się też miłość Onyszkiewicza do dwóch pierwszych żon – Witosławy i Angielki Alison. Obie kobiety zginęły podczas górskich wypraw. Być może dla czytelnika nie podzielającego pasji do gór te fragmenty książki będą mniej wciągające, ale alpinizm i himalaizm to dziedziny, których nie da się oddzielić od życiorysu Janusza Onyszkiewicza.

REKLAMA

Polityka stosunkowo późno pojawia się w książce, bo też i jej bohater nie od razu się w nią angażował. Jako pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego należał do Związku Nauczycielstwa Polskiego, który na wydziale matematyki miał dość autonomiczną pozycję. Inicjacją polityczną były dla Onyszkiewicza wydarzenia Marca’68 oraz list otwarty w obronie braci Kowalczyków. Potem przyszły współpraca z KOR, a następnie lata ’80 – karnawał Solidarności, stan wojenny, internowanie i działalność w podziemiu. Lata ’80 to także początek związku z trzecią żoną – wnuczką Marszałka Piłsudskiego Joanną.

Co ciekawe, w ramach Solidarności Onyszkiewicz krytycznie odnosił się do umiarkowanej linii Lecha Wałęsy w czasie kryzysu bydgoskiego, ale także do radykalnej, wręcz postulującej wywołanie powstania narodowego, postawy Jacka Kuronia. Region Mazowsze, w którym działał Onyszkiewicz uchodził w Związku za radykalny. Z racji obecności wielu KORowców był też dość laicki, obecna była w nim postawa lęku przed ewentualną ugodą Kościoła z komunistyczną władzą. W Solidarności Onyszkiewicz pełnił funkcję rzecznika prasowego, brał też udział w kontaktach międzynarodowych związku. Spotykał się zatem z zagranicznymi oficjelami, nie wyłączając np. prezydenta Reagana.

Onyszkiewicz uważa wybory czerwcowe 1989 r. za ważną cezurę w historii Polski i boleje nad tym, że nie udało się znaczenia ich daty utrwalić w powszechnej świadomości. Bagatelizuje teorie spiskowe związane z obradami okrągłego stołu czy rozmowami w Magdalence, zwracając uwagę, że w wydarzeniach tych brali udział także przedstawiciele Kościoła czy np. bracia Kaczyńscy. Onyszkiewicz opisuje też przygotowania do słynnego wystąpienia, jako trzeciego w dziejach cudzoziemca, Lecha Wałęsy przed amerykańskim Kongresem.

Ważnym etapem jest pełnienie funkcji wiceministra obrony w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Janusz Onyszkiewicz nie ukrywa, że nie znał się na wojsku, a przez starą kadrę traktowany był – i akceptowany – jako ktoś w rodzaju nowego „politruka”. Onyszkiewicz opisuje relacje z ludźmi starego systemu – generałami Jaruzelskim czy Siwickim, a także służbowe wizyty w Związku Radzieckim (który – przypomnijmy – wciąż istniał). Onyszkiewicz przypomina też ówczesne uwarunkowania geopolityczne, np. przywołuje wynikający z nich fakt, że na zjednoczenie Niemiec wcale nie patrzono wówczas w Warszawie jednoznacznie pozytywnie.

Janusz Onyszkiewicz, wyrażając skądinąd stanowisko swojego środowiska politycznego, bez przesadnego entuzjazmu podchodzi do lustracji. Osobiście uważam jego argumenty w tej kwestii za nie w pełni przekonujące. Często przywołuje również Onyszkiewicz postać Antoniego Macierewicza. Jego rządy w MON uważa za katastrofalne, ale nie zostawia także suchej nitki na koncepcjach Macierewicza z czasów podziemia.

REKLAMA

Dla mnie najciekawsze okazały się passusy poświęcone polityce po 1989 r. Rzadko się dziś pamięta, że Janusz Onyszkiewicz był konkurentem Jacka Kuronia do nominacji na kandydata Unii Wolności w wyborach prezydenckich 1995 r. Daje się w ogóle wyczuć pewien dystans do Kuronia, a także, zauroczonego nim według bohatera książki, Adama Michnika. Znacznie bliżej było Onyszkiewiczowi do Bronisława Geremka. Prezydenturę Lecha Wałęsy ocenia Onyszkiewicz krytycznie, zwracając uwagę na koncepcje utrudniające integrację ze strukturami Zachodu („NATO-bis”), niezrozumienie zasady cywilnej kontroli nad armią („obiad drawski”) i sugerując dążenie Wałęsy do autorytaryzmu jak u schyłku II RP.

Przywołuje Onyszkiewicz czasy trudnej koalicji Unii Wolności z Akcją Wyborczą Solidarność. Nie stroni przy tym od smakowitych anegdot. Dowiadujemy się np., że Marian Krzaklewski chciał wycofać rekomendację dla Jerzego Buzka do objęcia funkcji premiera, kiedy wyszło na jaw, że Buzek jest ewangelikiem, czego Krzaklewski wcześniej nie wiedział. Ówczesny minister obrony opowiada o pracy swojego resortu (przypomina np. o katastrofie lotniczej podczas obchodów Święta Niepodległości w 1998 r.) i zwraca uwagę, że Unia Wolności lojalnie broniła rządowych rozwiązań nawet jeśli nie w pełni się z nimi zgadzała, podczas gdy Krzaklewski jako lider związku zawodowego często występował przeciw rządowi swojej własnej opcji politycznej, na który wywierał zakulisowy wpływ.

Nieco inaczej niż jest to przyjęte patrzy Onyszkiewicz na okoliczności związane z powołaniem do istnienia Platformy Obywatelskiej. Powszechnie uważa się, że zostało ono sprowokowane „wycięciem” przez Bronisława Geremka wywodzących się z Kongresu Liberalno-Demokratycznego stronników Donalda Tuska z władz Unii Wolności. Onyszkiewicz zwraca uwagę, że Tuskowi obiecywano stanowiska partyjne dla jego ludzi, jednak ten najwyraźniej nie dowierzał tym obietnicom i zdecydował się odejść. Między wierszami daje się wyczytać pewną pretensję, jak w ogóle Tusk (wówczas istotnie polityk dalszego szeregu) śmiał stawać w szranki z profesorem Geremkiem. Secesja Tuska miała być zaskoczeniem, a Unia Wolności tuż przed nią miała dobre relacje z pozostałymi założycielami PO – wywodzącym się z AWS marszałkiem sejmu Maciejem Płażyńskim i Andrzejem Olechowskim, który wypracował spory kapitał polityczny podczas niedawnych wyborów prezydenckich.

REKLAMA

Powstanie PO Onyszkiewicz diagnozuje – chyba słusznie – jako początek końca Unii Wolności. Z prostej przyczyny: elektorat Unii najzwyczajniej przeszedł do Platformy. UW nie dostała się nawet do sejmu, Janusz Onyszkiewicz działał w niej dalej, podobnie jak w będącej jej następczynią Partii Demokratycznej demokraci.pl. Przypomniana zostaje paradoksalna sytuacja, kiedy partia pozaparlamentarna miała swojego premiera – w szeregi PD wstąpił bowiem w 2004 r. ówczesny szef rządu Marek Belka. Onyszkiewicz stwierdza, że jako lider PD starał się rozmawiać z Tuskiem o współpracy, jednak rozmowy te spełzły na niczym. Lider PO nie chciał wzmacniać nieporównanie słabszego podmiotu. Broni również decyzji o współpracy demokratów.pl z postkomunistami w ramach koalicji Lewica i Demokraci w 2007 r. Motywuje to sprzeciwem wobec duopolu PO-PiS, po którym spodziewał się wszystkiego najgorszego, odkąd tylko zaczął odgrywać dominującą rolę w polskiej polityce, od mających zwiastować zwrot w niej słów Jana Rokity „Nicea albo śmierć”.

Janusz Onyszkiewicz jest wciąż aktywny politycznie, choć złośliwi powiedzieliby, że w partii kanapowej. Pełni ważne funkcje wewnętrzne w będącej prawną sukcesorką Unii Wolności, poprzez demokratów.pl, Unii Europejskich Demokratów - jednej z części składowych skupionej wokół PSL Koalicji Polskiej. Onyszkiewicz jest zagorzałym krytykiem obecnej władzy, popierał protesty KOD, a jedna z rozmów, które składają się na niniejszą książkę została przerwana otrzymaniem informacji o zatrzymaniu przez policję Władysława Frasyniuka.

Rozmowa rzadko wykracza poza politykę krajową, wyjątkiem jest chyba tylko zagadnienie Brexitu. Euroentuzjasta (i były eurodeputowany) Onyszkiewicz nie rozumie motywów decyzji Brytyjczyków, nie popierają jej też jego znajomi Anglicy, w tym brat Alison. Z tym fragmentem książki wiąże się kłopotliwa literówka, kiedy polityk mówi z kim „głównie” handluje Zjednoczone Królestwo, w druku zabrakło jednej litery, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.

Dowiadujemy się też co nieco o życiu prywatnym, co również jest interesujące, jako że rodzina Janusza i Joanny jest wielodzietna. Nawiązane zostały też kontakty z krewnymi z Japonii – potomkami Bronisława Piłsudskiego.

Wywiad rzeka z Januszem Onyszkiewiczem to lektura obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych czasem Solidarności i polityką III RP. To także portret reprezentatywnego przedstawiciela Unii Wolności, a więc środowiska politycznego które  na kształt Polski po 1989 r. miało duży wpływ, a obecnie sprowadzone jest do rozmiarów „planktonowej” partii. Należy jednak zaznaczyć, że od czytelnika wymagana jest choćby elementarna wiedza o latach ’80 i ’90. Zarówno przeprowadzający rozmowę dziennikarze, jak i sam Janusz Onyszkiewicz mówią o rzeczach, które dla nich są oczywiste i zakładają, ze są takie również dla odbiorcy. Można jednak założyć, że celują w wyborcę wyrobionego w kwestiach historii najnowszej i polityki. Takiemu czytelnikowi lektura da sporo satysfakcji, niezależnie czy jest sympatykiem idei reprezentowanych przez Unię Wolności czy wręcz przeciwnie.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Włodzimierza Nowaka i Violetty Szostak „Onyszkiewicz. Bywały szczęśliwe powroty” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone