Robert Forczyk – „Fall Rot. Upadek Francji 1940” – recenzja i ocena

opublikowano: 2022-10-09 11:06
wolna licencja
poleć artykuł:
Francuskie siły zbrojne straciły swój prestiż w ciągu dwóch miesięcy 1940 roku. Błyskawiczna majowo-czerwcowa kampania Wehrmachtu zostawiła taki niesmak o żołnierzach Marianny, że aż Robert Forczyk w swojej książce „Fall Rot. Upadek Francji 1940” postanowił stanąć w obronie potomków Napoleona. I zrobił to w sposób przekonujący.
REKLAMA

Robert Forczyk – „Fall Rot. Upadek Francji 1940” – recenzja i ocena

Robert Forczyk
„Fall Rot. Upadek Francji 1940”
nasza ocena:
9/10
cena:
65,00 zł
Tytuł oryginalny:
Case Red: The Collapse of France
Wydawca:
Wydawnictwo Rebis
Tłumaczenie:
Jan Szkudliński
Rok wydania:
2022
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
464
Seria:
Historia
Premiera:
27.09.2022 r.
Format:
150x225
ISBN:
978-83-8188-560-7
EAN:
9788381885607

Po jego bardzo dobrej książce, opisującej Kampanię 1939 roku w Polsce (zresztą recenzowanej na naszym portalu), czas na kolejny etap. Przedstawiania Blitzkriegu w Europie okiem byłego amerykańskiego wojskowego. Nie ukrywam, że zajęło mi trochę czasu, aby zorientować się z jakich materiałów (źródeł i opracowań) korzystał autor. Niestety ten jankeski obyczaj niewykonywania spisu bibliografii, lecz odwoływania się do przypisów na końcu strony jest bardzo irytujący, ale po mojej „mrówczej pracy” mogę stwierdzić, że Forczyk dokonał dobrego wyboru w kontekście tematyki książki.

Dla czytelnika istotnym elementem recenzowanego opracowania jest wstęp. Autor przede wszystkim rozlicza się ze znaną mu historiografią dotyczącą walk w Europie Zachodniej w 1940 roku. Biorąc na warsztat główne prace, podkreśla, ze autorzy skupiali się w niej głównie na realizacji FALL GELB – Wariantu Żółtego, czyli ofensywy w krajach Beneluksu. Drugiej fazie czyli bitwy o Francję (tytułowy FALL ROT) jest skrótowo opisywany na kilku, czasem kilkunastu stronach. W historiografii anglosaskiej wciąż pokutuje mit o szybkim rozpadzie armii francuskiej, tak więc nic dziwnego, że ogólny obraz wojsk francuskich jest mało pochlebny.

Forczyk nie zgadza się z tym. Uważa, że drugi etap hitlerowskiego podboju Europy Zachodniej wcale nie był spacerkiem. Już na wstępie podważa część powszechnie znanych powodów kapitulacji Francji, zaś książka ma to udowodnić. Pierwszym etapem jest przedstawienie sił zbrojnych głównych aktorów tego dramatu – Francji, Wielkiej Brytanii oraz Niemiec (te są już nieco znane z poprzedniej książki Forczyka). Na kartach książki armia francuska wcale nie jest szykowaną do powtórki I wojny i zapatrzoną w chwalebną przeszłość machiną. Okazuje się, że krytykowany przez wiele lat gen. Maurice Gamelin oraz jego następca Maxime Weygand doskonale zdawali sobie sprawę z przemian w wojskowości oraz postępu technicznego. Obaj zainicjowali wiele programów modernizacyjnych. Francuzi wbrew pozorom byli na bieżąco z nowinkami technicznymi i również wdrażali je metodą prób i błędów.

Co poszło nie tak? Prócz źle zorganizowanego i nieco przestarzałego przemysłu, napięć społecznych, obiektywnych problemów gospodarczych, na problemy Paryża nałożyły się błędy w wydawaniu środków finansowych. I nie chodzi tu o Linię Maginota, która miała spełnić co najmniej operacyjną rolę (skrócenie frontu, poprzez zamknięcie części granicy, osłona mobilizowanych i koncentrowanych wojsk), a której koszty nie były w sumie aż tak wielkie w porównaniu z przysłowiowym wyrzucaniem pieniędzy przez okno w postaci Marynarki Wojennej i jej niekontrolowanych chyba przez nikogo fantazji.

REKLAMA

Z kolei Brytyjczycy jako zamorskie imperium mieli inne priorytety – flotę i lotnictwo. Armia lądowa, od wieków traktowana po macoszemu, przedstawiała dużo niższy poziom przygotowania i to pomimo faktu, że to Albion uchodził za matecznik rewolucji pola walki XX wieku (czołgi). Niemcy z kolei, choć stworzyli liczne nowoczesne jednostki pancerne, zmotoryzowane i lotnicze, borykały się z licznymi problemami w wystawieniu masowej armii. Dodatkowo wcale nie mieli przewagi w postaci kunsztu dowódczego – ratował ich raczej fakt jednolitości dowodzenia w postaci pociągającego za sznurki Adolfa Hitlera – no wtedy to ratowało…

Forczyk przedstawia również swoistą polityczną pętlę, w którą wpadła Francja. Szukając wszędzie sprzymierzeńców, opierała się głównie na Wielkiej Brytanii (jako jedyna nie wykazywała otwarcie oczekiwania od niej cudów). Jednak Brytyjczycy prowadzili swoją, nieco krótkowzroczną politykę względem Europy. Francuzi z kolei zdawali sobie sprawę, że wojna nadchodzi ale bez wsparcia Brytyjczyków nie chcieli niczego robić. Ta wiara w sojusze i zobowiązania popchnęła Francuzów do zagłady – a motorem napędowym nadchodzącej katastrofy była m.in. Belgia z jej nieco dwuznaczną, a nawet samobójcza polityką.

Wejście najlepszych wojsk alianckich do Belgii okazało się katastrofą – genialny plan Mansteina i swoiste „cięcie sierpem” pozbawiło Francuzów i Brytyjczyków najlepszych sił. Dochodziła do tego również wadliwa organizacja samych wojsk mających jednak na lądzie lekką przewagę techniczną i liczebną. Jeśli dodamy do tego przewagę Luftwaffe w powietrzu, wyjdzie na to, że starcie przegrałaby strona, która popełni więcej rażących błędów – a na początku wojny padło na aliantów.

Kampanię 1940 roku oglądamy przez pryzmat katastrofy w Belgii, symbolicznego oporu Holandii oraz wyobrażenia o rozpadzie konserwatywnej francuskiej armii. Ta ostatnia opinia jest jednak nieco przesadzona. Wynika ona z rozpadu pod Sedanem w pierwszych dniach wojny 55. i 71. Dywizji Piechoty, złożonych głównie z słabo wyszkolonych rezerwistów, bardzo źle zresztą dowodzonych. Zapomina się jednak, co barwnie, jakże i dokładnie opisał Forczyk, o pełnym poświęceniu żołnierzy dywizji pancernych, zmechanizowanych czy lekkiej kawalerii, o brawurze pilotów latających na gorszym sprzęcie, o odważnych aż do szaleństwa strzelcach senegalskich, walczących z ponurą determinacją legionistach cudzoziemskich… Pamięta się o bohaterstwie brytyjskim pod Dunkierką, zapominając, że część jednostek brytyjskich w miarę rozwoju sytuacji opuszczała rozpaczliwie broniącego się sojusznika.

Czy opinia o Francuzach wynika z potężnego PR-u Wyspiarzy, którzy chcieli w ten sposób się wybielić? Nie wiem. Ale po lekturze książki Roberta Forczyka mam wrażenie, że w takich okolicznościach – obiektywnych i subiektywnych – każde państwo przegrałoby wojnę z Wehrmachtem. I choćby dlatego należałoby przeczytać tę pozycję. Na polskim rynku była to naprawdę długo oczekiwana książka poświęcona Kampanii 1940 roku.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Roberta Forczyka „Fall Rot. Upadek Francji 1940” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone